Wróciłam do Polski więc napiszę to co wiem z przed wyjazdu.
Bardzo chciałam Wam wszystkim podziękować za podnoszenie wątku Bombeczki

.
Bombke do nowego domku tymczasowego oddałam 1 grudnia. Złamałam jej tym serce...

znowu ktoś ją gdzieś oddał..

W nowym domku moja dziewczynka nie mogła się odnaleźć. Ja opowiadałam jaka ona miziasta i przytulaśna a ona stała podobno w kącie odwrócona tyłem, obrażona na cały świat. Trudno jej się dziwić

Później znalazła sobie ukochane pudełko w którym przez dłuższy czas się zaszyła. Nie chciała jeść.. znowu świat jej się zawalił i to ja jej zafundowałam to wszystko.
Dobrze że nowy domek cierpliwy, dał koteczce czas. Z ostatniej rozmowy wiem że powoli zaczeła się przełamywać, zaczeła jeść, nadstawia się znowu do miziania. Nowy domek daje jej wystarczająco dużo ciepła żeby się dobrze czuła ale też się stara aby się znowu nie przyzwyczaiła. Ona potrzebuje swojego domku, swojego człowieka.... Bombka tak bardzo chce kogoś pokochać już na zawsze.
Dziś będe dzwonić po nowe wieści. Jak wrócę do łodzi (jeszcze tydzień) to wkleje ostatnie zrobione u mnie zdjęcia Bombki.
Skrzywdziłam ją...
Chciałałam jej pomóc, owszem wyzdrowiała u mnie jest zdrową kochaną koteczką tylko co z tego jak złamałam jej serce w ten sam sposób co jej pożal się Boże właściciel.
Bardzo proszę domku znajdź się