» Czw paź 13, 2005 17:07
Bylismy u weta. Tolek ma nadal 40 stopni, dostał kroplówke, zatrzyk, teraz sie trzesie, wiem o goraczce od poniedziałku, jak mierzyłam Zuzi, wzięłam i jego.
Zuza pije wode, siusiu robi nie do kuwety, ale robi, została dzis przymusowo nakarmiona, potem znów dam jej jeść.
Oba słabe, leża.
W drugim końcu domu mam czetry kociaki ok 3-4 miesiace, które ratowałyśmy z piwnic w Marysinie, kontak tylko przez ciuchy i powietrze, co dalej, dzis mam je odbrobaczac, potem szczepienia itd.......
A co potem wiecznie tam byc nie moga, jak moje koty wyzdrowieją MUSZA WYZDROWIEC kazano mi myslec pozytywnie, to moge je razem trzymac, dwa maja zostac u mnie, dwa do mamy, ktora tez ma kota, On jest wrazliwy na chorobska, kiedys ledwo przezył jakieś swinstwo.
Z jedenj strony uratowałyśmy te maleństwa, ale kosztem choroby i cierpien moich, bo pewnie cos przyniosłam do domu, ale one winne nie sa, tylko ze jak patrze na Zuze która jest u mnie 8 lat, a Tolka wykarmiłam od tygodnia zycia, patrze jak cierpia, i to Ja do tego doprowadziłam, to wiecie jak sie czuje?
Nie potrafie teraz isć do sypialni i sie z uśmiechem z nimi bawic, jak moje tu chore, maja siebie, radio, pileczki, jedzenie itd itd.
A ja mam wielkie wyrzuty, i strach.