Moja panienka miała wczoraj nowego bzika. Od wczorajszego wieczora myślę o co chodziło i jeszcze nie wiem...
Miałyśmy z Kropunią wczoraj gości, gdy goście poszli, a ja pozbierałam wszystko ze stołu przylazł Kropulec, obwąchał cały blat, walnął się na nim i...

ocierał się o niego jakieś 15 minut. Z każdej strony go obadałam i obwąchałam i nic nie rozumiem. Po przerwie na mały obchód chałupy wróciła na stół i ponowiła akcję.
Było leżenie na plecach, na boczkach, obcieranie uszami o stół, obcieranie bokami mordki, wykręcanie w lewo i w prawo i masa innych dziwnych wygibasów.
Nie mam w domu Waleriany, a poza tym gdy Kropa była mała nieznosiła jej serdecznie. Więc co to za diabeł?
Jedyne co stało na stole jeszcze potem i co zwróciło uwagę TŻ'a to krople z grapefruita, ale były zamknięte i z tego co wiem i co sama sprawdziłam na Kropie, koty za aromatem z owoców cytrusowych nie przepadają raczej.

Więc ki diabeł?
