To prawda

Gdyby nie oczy, byłby całkiem przystojnym kocurem.
Podobnego, czyli najbardziej pospolitego - takich buro-białych, biało-burych jest chyba najwięcej? spotkałam wczoraj na jednej z głównych ulic (Aleje Racławickie - Ogród Saski i ten apartamentowiec za pomnikiem Radziszewskiego (!)). Normalnie w takich przypadkach włażę bezczelnie na ulicę i przenoszę ciałko na trawnik, pod drzewa, teraz musiałabym mieć łopatę, był bowiem całkowicie wlepiony w nawierzchnię, no i wokół było już czerwono. Chudziutki, to akurat było widać. Próbowałam dodzwonić się na numer interwencyjny Schroniska, bo to rano było, jednak był zajęty. Zadzwoniłam na SM, powiedział mi (chyba ten sam buc, sądząc po głosie, który w maju zbył mnie w sprawie piskląt grzywacza), że zna sprawę, bo już dzwoniono. Po ok. 15 minutach dziewczyna ze Schroniska oddzwoniła, powiedziała, że się tam kieruje właśnie.
Mam to cały czas przed oczami. Nie ma chyba nic bardziej bezwartościowego niż życie takiego bezdomnego kota

Karma wraca? Chyba jednak między bajki trzeba to włożyć. Gdyby jednak tak było... Pomyślałam sobie "ciepło" o tym kierowcy. I wcale się nie wstydzę moich myśli.
EDIT Rano jechałam autobusem:

Dopiero dziś pobiegła ta bieda? Deszcz ostatnio wczoraj ok. południa. Więc to prawdziwy TM, nie może być inaczej
