aga66 pisze:Dobrze, że kocurek się pojawił. Jak na razie mimo, że nieprzyjemnie zima łaskawa i nawet woda nie zamarza.
W Nowy Rok musiało gówniarstwo buszować u Kajtka

. Podejrzewam, że to ci sami co ich złapałam na grzebaniu w budkach w poszukiwaniu kiciusiów. Nie ma spokoju kocurek. Nie dość, że strzelali cały dzionek, noc i dzionek. To jeszcze buszowano w jego "dobytku". Próbowano wyjąć budkę. To nie jest łatwe zadanie. Wcisnęliśmy ją z Januszem między śmieciory. Pod deską przywaloną innymi "dobrociami". Więc zdjęcie pustaka z sufitu nic nie da. Pełni on bardziej rolę kamuflażu. Paprano się też w środku bo ścinki wyjęte częściowo. Odkryto prowizoryczne "zadaszenie" położone po to, by deszcz, śnieg i wiatr nie buszował w jego śmieciowej chacie. Martwię się o niego. Mokre znika. Chrupki nie zawsze. A Kajtuś, co już pisałam, bardzo lubi chrupki. Dziś zaniosłam mu te z wyższej półki

O tyle dobrze, że tam woda nie zamarza tam tak szybko.
Dziś wyszłam później. Nie było sensu lecieć tak rano gdy mróz panował na dworze. Koty były "na czas". Widać to po śladach. Najbardziej na kortach gdzie śnieg leży nie naruszony. Żarcie, jego resztki, pod podłogą , nie zostały zmrożone. Więc miały co podjadać. Sporo się nabiegałam by wybić lód i napełnić michy. Biorę z domu gorącą wodę, czyszczę z lodu pojemniki. A wracając napełniam je świeżą wodą. Mam opanowane pompy na osiedlu

Wczoraj nie było fajnie pod chmurką. A we wszystkich pojemnikach były tylko resztki wody

, tak wychlapały mimo nie sprzyjających warunków

.
Ciężki czas dla przyrody. Bardzo ciężki.