Pamiętam taką gimnastykę z czasów Kitki, bo ona potrafiła tak właśnie spać: na kołdrze między nogami. Ostrożnie podciągałam kolano aż do brody, żeby przełożyć nogę i móc zmienić pozycję.
Przechwaliłam wczoraj Celinkę. Dzisiejszej nocy najwyraźniej nie chciało jej się spać i ok 2-3 zaczęła poddrapywać w szybę, budząc mnie skutecznie. Fuknęłam na nią - nic. Wstałam, żeby sprawdzić o co jej chodzi (może listek leży na zewnętrznym parapecie? - ale nie było). Przy kolejnym szur-szur drap-drap znów wstałam i sięgnęłam po spryskiwacz.

On nie tyle pryska, co piszczy przy naciskaniu guzika, i Celinka go nie lubi. Postawiłam spryskiwacz w tym miejscu, gdzie kocia robiła szur-szur drap-drap i pomogło! Kocia odpuściła.
Pospałam do ok 5-6. Wtedy Celinka postanowiła się pobawić. Skacząc po mnie.
Ona czasem tak rano robi, że wskakuje z jakąś zabawką do mnie na łóżko i kotłuje się z nią na kołdrze, na moich stopach.
Nie zdzierżyłam i wywaliłam kicię za drzwi.
Zapowiedziałam jej, że zobaczy jak to jest, że jak ona będzie spać w ciągu dnia, to ja będę po niej skakać.
Obiecanki, cacanki... Celinka teraz pięknie leży, podsypiając, tu na biurku tuż obok komputera, i wygląda rozczulająco misiowo. Daruję jej to skakanie.
