Myślę że samo już to że on nadal żyje, stan jest w sumie stabilny i nie gorszy niż był, tylko na takim leczeniu - to już bardzo dobry znak, szczególnie że zażółcenie zeszło niemal całkiem.
Koty to takie stworzenia które gdy chorują długo na wyniszczającą chorobę, szczególnie gdy w jej wyniku zniszczą do cna mięśnie - nawet gdy ich stan się ustabilizuje i zaczynają wracać do zdrowia - często bardzo długo dochodzą do siebie. Czasem szybko, odbijają od dna w kilka chwil. Ale również normą u kotów bywa bardzo długi ten czas zbierania się, stabilizacji i powrotu do normalnego funkcjonowania metabolizmu (jest bardzo zaburzony u takich kotów), odbudowy tkanki mięśniowej.
Zaburzenia apetytu też u takich kotów są częste.
Podejrzewam że w naturze kociej nie jest wyzdrowieć w takim stanie, po takim czasie, organizm robi cuda by przeżyć na wolności ile się da w czasie przewlekłej choroby, metabolizm się zmienia by dawać energię do życia bez patrzenia na koszta - kot funkcjonuje póki da radę, a gdy przekroczy pewną granicę - ma umrzeć. Położyć się, nie czuć głodu, zasnąć.
I to mąci człowiek - ktory walczy o zwierzę
Czasem potrzeba... czasu - by organizm znowu zaczął funkcjonować normalnie (bo on teraz pewnie nadal nastawiony jest na pozyskiwanie energii nie jej magazynowanie, odbudowę ciała) i wracać do formy.