Hej! Zanim przedstawię problem chciałabym podkreślić że wyniki były konsultowane z dwoma wetami i mamy jedną opinię na "leczyć" i jedną na "nie leczyć". Ponadto w rodzinie mamy lekarza (ludzkiego, ale wyniki czyta się bez różnicy) który również mówi by nie leczyć.
Prawie rok temu pisałam tu na forum o pomoc w sprawie diagnostyki kota, który miał objawy ortopedyczne. Udało nam się zdiagnozować w lipcu, że chodziło o toksoplazmozę. Od lipca przez 6 tygodni podawany był antybiotyk, po którym kotu się polepszyło. Po dwóch miesiącach badania kontrolne, przeciwciała były wysokie (objawów już nie było) ale powiedziano nam że pewnie jeszcze nie spadły. W listopadzie kot zaczął być trochę agresywny (bije drugą kotkę, mniejszą od siebie, trochę ją "prześladuje", raz poważnie podrapał człowieka - po twarzy - co do niego nie podobne bo ogólnie od małego bardzo łagodny kocur). Zabraliśmy go więc do weta ponownie i zrobiliśmy badanie na tokso. Przeciwciała nadal wysokie, ale poproszono nas by przyjść jeszcze raz za miesiąc. I właśnie po miesiącu bez większej różnicy. Załączam zdjęcie wyników z różnych momentów do porównania: https://drive.google.com/file/d/19PFnYESa1_g32t-EsbUZDAv9vkUbt2h2/view?usp=sharing
Kot dostał antybiotyk ale wahamy się czy mu dawać ze względu na to co powiedziałam wcześniej - inny wet i lekarz mówią że jak ma objawów to by go jeszcze poobserwować. Ta "agresja" nie jest jakaś duża, ale jednak podrapał człowieka oraz ogólnie jest taki bardziej rozrabiający.
Bardzo proszę o opinie, być może są tu osoby z kotami po toksoplazmozie i mogłyby doradzić co robić dalej.