» Czw lis 23, 2023 9:43
Re: Zaloga statku kosmicznego i jej nowy Kapitan.
Dalej jest ciężko.
Wczoraj praktycznie cały dzień mnie nie było.
Kapitan odreagowywuje brak opieki bardzo mocno.
Funduje takie noce że mam ochotę ich obu wystawić za drzwi razem z psem, który z nadejściem zimna zaczął 2 razy więcej tuptać i kręcić się.
Nasze noce to może 2-3 h snu przerywanego wszystkim naraz. A to pies wstaje bo musi rozchodzić nogi, a jak pies wstanie to kot się budzi i zaczyna "pitkować" lub"driftować".
Z dwojga złego nie wiem co lepsze.
Do tego kot przywarł do mnie tak, że mam w nocy problem z ruszeniem choćby jedną kończyną. Zauważyłam, że za każdym razem kiedy mam stan przybicia czy jakiegoś osłabienia psychicznego on się do mnie namolnie przykleja. Nie muszę tego pokazywać i zazwyczaj nie pokazuję. Ludzie którzy mnie spotykają mówią " ja cię podziwiam, tak masz ciężko a jesteś wesoła, wogole się tym nie przejmujesz". Dla ludzi jestem ponad tym. A kot wie. Kot wie wszystko i mi nie odpuści.
Niestety jego branie zmartwień ludzkich na siebie i próba przebicia innej aury ponad tą skutkuje frustracją. I moją i jego.
W dodatku wracam tak późno...
Wczoraj byłam dopiero po 20 u siebie.
Sprzątałam dalej ciocine mieszkanie, rozkładające się od tygodnia jedzenie pochowane tu i ówdzie, zasikaną pościel i różne inne atrakcje. Jak to u starszych ludzi, którym się nagle przerwało radzenie sobie. Smutne jest to, że ciotka uważała się za samotną i trzymała się w tym przekonaniu ( nie miała męża i dzieci). Tyle razy byłam u niej pod blokiem i chciałam ją odwiedzić i zawsze mi odmawiała, nigdy nie przyjmowała mojej pomocy. Teraz dopiero odkryłam jak bardzo sobie nie radziła i napełnił mnie cholerny smutek.
Mieszkanie jest do gruntownego remontu, w dodatku zostawienie jedzenia i brak obecności ściągnął tam robactwo ze zsypu obok.
Coś czuję, że nie odrobię się tak szybko i prosto.
Dobija mnie to wszystko. W dodatku doszły kolejne niespodziewane koszty a ja już się doszczętnie wypikałam z kasy jakoś w październiku.
Tym czasem czeka mnie kolejne zamówienie karmy, bo Emisia bardzo chętnie je budynie które jej kupiłam.
Wcina też sosiki i to w tempie zatrważającym. Nawet nie zauważa jak w nich przemycamy leki.
Jej ogólny stan jest dalej taki jak był - szkieletor, ale bardzo kontaktowy. Dopóki widzę w niej chęć kontaktu i brak cierpienia to jestem o nią spokojna. Nadskakuję jej w różnych smakowitościach i witaminkach.
Zbiórka stanęła, bo w pewnym momencie odpuściłam sobie i miałam ją wogole skasować.
Jednak postanowiłam ją zostawić, bo nie wiem jak się nasz los potoczy.
Ruszę też pewnie z kolejną edycją bazarku. Mam całkiem sporo rzeczy jeszcze przygotowanych do wystawienia, ale nie miałam totalnie kiedy.
Wpadam, wrzucam szybko coś w net i lecę dalej.
Będę musiała zrobić porządne rozliczenie, ale musicie mi na to dać chwilę.
Doszła do mnie jedna wpłata poza "systemem" od Florci, za co bardzo dziękuję.