Moderator: Estraven
czitka pisze:Dwa razy zagrzmiało popołudniem w pełnym słońcu i potem nic.
To po co tak grzmi?
Tylko koty niespokojne, te nie moje koty. Takie senne. Takie nieobecne. Nieruchome. Dziwnie się zachowują, a ja zaraz myślę, że chore. Ale gdy idę z miskami to jakby mniej chore. Jedzą ile bym nie przyniosła, bo do ogrodu trzeba nosić, teraz w domu nie bywają. Może Bratu wpadnie na chwilę skorzystać z kuwety i zaraz wychodzi. Leżeć w ogrodzie. Jakby czuwał nieustająco, nawet śpiąc.
Praktycznie nie opuszcza ogrodu, bardzo dobrze.
No i znaleźli sobie z Manulą takie miejsce za tarasem, przy działce Działka. Trawę tam skoszono ostatnio i wszystko widać jak na doni, może czekają na kogoś? Na Godoty?
A może na Pasia?![]()
O, tutaj, przed chwilą, po kolacji:
I czemu tak siedzą?



.czitka pisze:A dzisiaj już prawie upał, ale jeszcze z zachmurzeniami. Koty bez zmian, Czitusi dodatkowo do ogrodu wynoszę kuwetę, żebym nie musiała co trzy godziny mniej więcej zanosić ją w koszyczku do domu, żeby była uprzejma grzecznie się załatwić.
Cosia jak to Cosia, chodzi za mną i każe się głaskać, namolna strasznie, jak Kropek Liftera.
Natomiast Bratu i Manula dalej na swojej pozycji przy działce Działka, z tarasu wyglądają tak:
I dodatkowo Manula. Dlaczego tak brzuszek pokazuje?![]()
I się nie rusza.
Jutro na usg!

aga66 pisze:Manula ma łydki jak atletaTak ją Czitka zabiedziła!
MaryLux pisze:aga66 pisze:Manula ma łydki jak atletaTak ją Czitka zabiedziła!
Raczej wytrenowała
czitka pisze:MaryLux pisze:aga66 pisze:Manula ma łydki jak atletaTak ją Czitka zabiedziła!
Raczej wytrenowała
Nooo...ale jakie ja mam łydki! Nikt mnie tak nie wytrenował jak moje i nie moje koty. Tylko dzisiaj nosząc miski, kocyki, kuwetę i doglądając kto jest, co robi i kogo nie ma i dlaczego, trasę taras -schody-ogród i z powrotem przeleciałam co najmniej 20 razy
.
Manulka może i troszkę pulchna jest, ale to futro, to tylko futro...

czitka pisze:Lubię opowieści Liftera.
Bratu to właśnie typ takiego Rezydenta, tylko bardziej udomowiony. To bardzo mądre kocury, doskonale wiedzą, że mają nad nami przewagę i jak coś sobie postanowią, to tak ma być i już. I mają różne, głęboko przemyślane metody, żeby postawić na swoim. I doskonale wiedzą, że ulegniemy. Gorzej, że się poddamy. Bo uległość przebiega łagodnie, a poddanie się to...to bezdyskusyjne wykonanie polecenia typu imperatyw kategoryczny, żadnych negocjacji, to na nic.
Bratu przypomniał sobie dzisiaj koło północy, że jednak mnie też kocha i ostatnio zaniedbuje, więc klapka łup i mam Bratu w łóżku. Żeby chciał spać...nic z tych rzeczy, chodził po mnie, lizał po rękach, kładł się na głowie, no miodzio po prostu w środku nocy. W końcu padł, ale musiałam dać specjalną poduszkę w specjalnym miejscu. Pospał, pospał i doszedł do wniosku, ze jednak bardziej kocha Manulę i wyszedł robiąc raban i budząc Czitkę, która natychmiast się posiusiała i Cosię, która narobiła wrzasku na pół dzielnicy. Super, trzecia w nocy. Zostawiłam moje koty zamknięte w sypialni, żeby już ich nie straszył, sama przeniosłam się do pokoju obok. Wrócił 6.30 miaucząc płacząco albo odwrotnie, że mam wstać natychmiast, bo...
Ktoś zgadnie bo co?
Oczywiście wstałam, bo...
Jest nagroda
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Meteorolog1, puszatek i 7 gości