Kastracje - czy ktoś chciałby się dorzucić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 25, 2023 7:49 Re: Kastracje - czy ktoś chciałby się dorzucić?

A możesz coś więcej napisać na temat samej klatki? Najlepiej jakieś fotki. Ja ostatnio nakręcam się na zakup klatki z zapadką i poczytałem trochę w temacie łapania. Tzn rozglądam się w temacie klatkowym już od jesieni, bo u mnie to nie jest pilna sprawa. Klatka będzie mi potrzebna dopiero w sierpniu jak dojrzeją winogrona. Wtedy przyłażą szopy, łamią gałązki, obrywają kiście, trochę owoców zjadają od razu, ale większość ląduje na ziemi, gdzie zaczyna fermentować (robią to celowo?). W ubiegłym roku moje koty twardo zapowiedziały, że to jest ostatni raz kiedy tolerują na swoim terenie bandę pijanych szopów i że mam coś z tym zrobić. Podsumowując: ostatnio dość dużo czytam o klatkach xD

Jeżeli masz taką zwykłą czworokątną klatkę z klapką z cienkich drucików, to czy ustawiasz gołą klatkę, czy może jakoś ją dekorujesz? Kot to nie ameba i jak widzi kształt kratownicy to kojarzy ją z wiezieniem nawet jeśli nigdy nie odsiadywał wyroku. Na terenie który taki potencjalny zwłaszcza miejski kot eksploruje jest wiele miejsc gdzie dostępu bronią różnego rodzaju kraty. Więc kot doskonale kojarzy czym jest metalowa krata. Dlatego specjalistyczne poradniki łowieckie zalecają udekorowanie kraty nie po to żeby ją całkowicie zamaskować ale żeby ukryć sam fakt że to jest metalowa krata. W przypadku odławiania dzikich zwierząt chodzi o ukrycie kształtu którego nie znają, w przypadku kotów - chodzi o ukrycie kształtu który znają :))
Klatkę najlepiej udekorować gałązkami - świeżymi żeby pachniały i ukryły zapach samej klatki i pomieszczenia w którym jest przechowywana, gałązki po kilku dniach uschną ale to nie problem, klatka już przejdzie ich zapachem i suche nadal będą ten zapach utrzymywać. Jedno udekorowanie starcza na kilka tygodni/miesięcy. Zaleca się, żeby nieużywana klatka nie była składana tylko przechowywana w stanie rozłożonym-udekorowanym, najlepiej cały czas na zewnątrz np na balkonie. Podłoga klatki fajnie żeby była wyłożona jakimś miękkim nieśmierdzącym materiałem, tak żeby materiał zachęcał sam w sobie do postawienia na nim łapki. Najlepiej nie przymocowany na stałe, żeby można go było wyjąć i wysuszyć po deszczu. A materiał można nasączyć wabiącym zapachem.

Piszesz że używasz waleriany, moje doświadczenia z walerianą są takie, że nie wyszystkie koty ją lubią, tak jak nie wszyscy ludzie lubią piwo, np dla mnie piwo śmierdzi xD Moje koty waleriana zainteresowała jako nowość zaraz po zakupie ale szybko im się znudziła. Zdecydowanie bardziej polecam kocimiętkę, ale nie tą rasową najpopularniejszą w sprzedaży, tylko naszą zwykłą polską polną. Kupiłem 2 lata temu kocimiętkę, no bo przecież koty ją uwielbiają więc będą megahappi umięcone. Do dziś rośnie toto w ogródku, zaczyna się nawet rozsiewać i chwaścić dookoła tak jej dobrze tam, ale moich kotów jakoś zupełnie nie mięci. Za to same sobie upatrzyły wśród okolicznych chwastów inny dziki miejscowy gatunek miętki i kiedy zdarzy mi się którąś roślinkę naruszyć przy pieleniu/przechodzeniu obok to już jej nie dadzą spokoju, będą ją nadgryzać, tarzać się w niej i maltretować aż kompletnie padnie. Na szczęście szybko się pleni a od kiedy skojarzyłem że ją lubią to jej w tym pomagam. W tym roku planuję ją zidentyfikować, na pewno możną ją kupić i trzymać w doniczce i od czasu do czasu skubnąć listek potrzebny do łowienia. Albo może ja zrobię sprzedaż wysyłkową żeby wreszcie miał mnie za co fiskus ścigać.

No i jeszcze obciążenie. Jeżeli kot wchodząc do klatki poczuje że cała konstrukcja się rusza, to sobie odpuści i poszuka innej mniej podejrzanej przynęty. Ja akurat uwielbiam nurkowanie, więc kiedy łapałem gołębie na balkonie to żeby mi nie latały razem z klatką używałem balastu nurkowego. Taki balast na allergiu można wyhaczyć nowy już od 10-20 zł/szt. Czasami ludzie sprzedają używane całe pasy nurkowe, 5-8 kostek za 50zł. Kiedy kupię dużą klatkę to planuję przymocować do niej 4 cieżarki. Jeszcze nie wiem jak, ale będę nad tym myśleć.

Cena takiej klatki w Polsce to ok 100-200 zł. Wielkość przeważnie dostosowana jest pod kota/kunę bo je sie w Polsce najczęściej odławia. Narazie przeglądam różne modele i czytam o tym jak się lapie. I ogólnie to chętnie pogadam o klatkach do łapania i o samym łapaniu.
Najlepiej ogarniam tematy: Behawiorystyka(kot-kot + kot-ludź), FIP(leczenie + lekarstwa), Transfuzje(oznaczanie grupy krwi + banki krwi), grafika komputerowa, strony internetowe, html, css, php, bazy danych, meble ogrodowe xD

Krzesimir

Avatar użytkownika
 
Posty: 48
Od: Czw maja 25, 2023 4:02

Post » Pt maja 26, 2023 22:18 Re: Kastracje - czy ktoś chciałby się dorzucić?

Dla przypomnienia.

FuterNiemyty

 
Posty: 3480
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Sob maja 27, 2023 19:43 Re: Kastracje - czy ktoś chciałby się dorzucić?

Krzesimir - jesteśmy w dziale ogólnym, na który mogą zajrzeć również użytkownicy niezalogowani i poradzono mi kiedyś nie rozpędzać się ze szczegółowymi opisami łapania kotów, ponieważ zajrzeć może również ktoś, kto łapać chce w złych celach. Dlatego odpiszę pokrótce :)

Klatkę mam jedną z tych tańszych, ale wybrałam wśród nich jedną z większych. Zaletą jest cena. Natomiast potem jest sporo wad. Najpoważniejszą wadą jest brak dodatkowych drzwiczek za zapadką, pozwalających przełożyć kota do transportera. Z mojej klatki nie da się się przełożyć kota. Zatem jedna klatka = jeden kot. Jeśli łapie się więcej kotów, potrzeba więcej klatek. Ponadto drzwiczki mojej klatki są dwuskrzydłowe pełne. Nie da się ich zabezpieczyć trytkami, żeby się nie otwierały. A otwierają się, jeśli klatkę postawi się w pionie. Nie jest wykluczone, że coś podobnego może się stać, gdy klatka się przechyli (część kotów w środku biega w panice z jednego krańca w drugi), zatem nieść ją trzeba w dwóch rękach. Dość męczące.
Mam dwa egzemplerza tych klatek, niemal takie same. Jeden ma więcej niedorobionych krawędzi. Są ostre, sama się o nie kaleczę, jak nastawiam klatkę.

Zapadka też jest pełna a nie kratkowana. Kładę na niej ciężki talerz i lekką miskę. Kot może bać się nadepnąć na zapadkę, bo jest dla niego obca, ale talerz kojarzy się z żarciem, więc się nie spodziewa, że to tylko przykrycie zapadki.
Klatkę przykrywam prześcieradłem. Niektóre koty to uspokaja i mniej szaleją. Nie wszystkie.
Nie wkładam do środka żadnych roślin. Z kilku przyczyn. Po pierwsze nie miałabym pełnej kontroli nad tym, gdzie się znajdą i czy kot nie wsadzi ich pod zapadkę, uniemożliwiając zamknięcie. Po drugie kot, który wpadnie w panikę, jest się w stanie uszkodzić o wszystko, dosłownie o wszystko. Suche badyle w środku stanowiłyby dodatkowe źródło obrażeń. Jedynie miękkie rośliny zielne wchodziłyby w grę (chociaż nawet z nimi bym się nie rozpędzała), na pewno nie gałązki! Ktoś, kto pisał o galązkach, nigdy nie łapał kotów. Albo miał niesłychane szczęście i każdy złapany kot truchlał z przerażenia, nie walczył o wyjście. Po trzecie klatka wypchana czymś dodatkowym waży jeszcze więcej, szkoda moich pleców. Po czwarte nie zawsze wygodne do użycia rośliny są akurat wtedy, gdy łapię. A po piąte nie miałabym czasu na szukanie odpowiednich roślin za każdym razem, gdy nastawiam klatkę. Bo po każdym łapaniu należałoby je wywalić. Resztki karmy, krwi, może odchodów to pożywka dla namnażających się bakterii i grzybów. Nie mogą utknąć w suszu roślinnym. Ponadto jeżeli trafi się kot, który miał dodatni wynik testu FIV/FeLV, to taki susz byłby obowiązkowo do wyrzucenia, a jeśli byłby to susz pachnący apetycznie, to do spalenia, aby żaden kot się nie zaraził, grzebiąc potem w śmieciach.
Pomysł z trzymaniem klatki pełnej suszu na balkonie uważam za całkowicie chybiony. Na pewno rozwinie się pleśń.
Nie przypominam sobie, aby jakiś łapacz używał dywanów roślinnych wewnątrz klatek, ale o ile tu może zawodzić mnie pamięć, o tyle jestem pewna, że żaden nie będzie trzymał roślin w klatce na kolejne łapanki. Autor poradnika nie miał chyba zbyt obszernego doświadczenia w łapaniu kotów albo traktował je jak dziką zwierzynę, którą się potem wypuszcza. Jeśli ktoś łapie koty po to, aby im pomagać, to unika wszystkiego, co może powodować obrażenia u miotającego się kota (żadnych gałązek!) i nie trzyma rzeczy, które mogą być źródłem zarażenia się FeLV czy zakażenia rany bakteriami i grzybami.
Pustej klatki nie trzymam na dworze, bo szkoda mi, aby od wilgoci gdzieś zaczełą się rdza. Klatka jest ocynkowana i pomalowana proszkowo, ale każde mycie po łapaniu, czasem z szorowaniem, narusza te powłoki. Po co klatka ma zardzewieć.
Koty do klatki nie wchodzą najczęściej dlatego, że boją się zamkniętej przestrzeni. Toteż duże sukcesy odnosiły klatki robione przez forumowego broka - były dużo większe, przestronniejsze, oraz klatki opadające.
Najtańsze i/albo najmniejsze klatki to najmniejsze szanse na złapanie kota.

Tak, nie każdy kot jest wrażliwy na walerianę. Część reaguje tylko na kociemiętkę, część tylko na walerianę, część na oba, a część na nic. Ale krople walerianowe są stosunkowo tanie a bardzo intensywnie pachnące. Łatwo się ich używa. Robienie naparu z kocimiętki (rośliną zielarską jest wyłącznie Nepeta cataria, czyli kocimiętka właściwa. Odmiany ozdobne nie mają tych samych właściwości. I nie mogą wchodzić w skład surowca zielarskiego) wymaga dodatkowego nakładu czasu. Do rozważenia przy niełapiących się kotach, ale raczej jak przysłowiowa brzytwa, której chwyta się tonący, bo to raczej nie obecność lub brak kocimiętki zaważy na wyniku łapanki.

Jeśli klatka się rusza, to znaczy, że źle stoi. I raczej żaden obciążnik nie pomoże (no chyba że taki o wadze 50 kg, który dosłownie przygwoździ ją do ziemi i sprasuje każdą niedoskonałość gruntu). Po prostu trzeba postawić ją w miarę równo. Ona sama jest ciężka. Obciążniki są zbędne.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 164 gości