Aniu, jak dobrze, ze Łatka ma DWA miejsca karmienia! Jeśliu Ciebie się spłoszy, wystraszy, albo nie smakuje jej lek w pokarmie, to może "dojeść" u sąsiadki. Bez lekarstwa, ale przecież najwazniejsze, żeby coś miała w brzuszku
Mnie udało się rano nakarmić wszystkie koty, łącznie z Sabcią, która często śniadanie chce dopiero na obiad

W ogóle karmienie Sabci to cały rytuał. Najprościej jest, kiedy Sabcia chce mięsko - zwykle wskakuje wtedy na drapak w kuchni i karmię ją z palca (trochę to trwa). Nie trzeba się zrażać, kiedy pierwszej podsunietej pod pyś porcji nie chce - po prostu podaję jej drugą i tę już wylizuje. Chyba, że nie, bo akurat nie chce mięska

To próbujemy coś innego, może suche? Podstawiam pojemniczki (2 albo trzy do wyboru). Nie? To może pasta miamorka? Też nie? Uff, to nic, inne koty zjedzą. Ale co chce Sabcia? Pozostaje mokre. I tu jest najtrudniej, bo rodzajów mokrego, które Sabcia toleruje (czyli wylizuje sosik) jest kilka... A jeszcze trzeba talerzyk postawić w odpowiednim miejscu, np. w kuchni mokre jest bleee, ale ten sam talerzyk podsunięty w łazience - na pralce, albo na siedzisku w budce - jest ok

Albo nie jest. Bo może właściwą jadalnią okaże się kanapa w pokoju, albo pudło w przedpokoju? Dziś Królewna Sabcia raczyła zjeść na szafie i teraz tam śpi w kartonowym drapaczku. Talerzyk zostawiłam, może jeszcze coś wyliże...
Zwariowałabym, gdybym tak miała karmić wszystkie koty
Oczywiście pozostałe też wybrzydzają, nie zawsze chcą to, co podsuwam, ale nie wydziwiają aż tak bardzo. Chociaż Usi to juz niewiele brakuje do sabcinego sposobu jedzenia

A mnie coś jakby miała zacząć głowa boleć
Spokojnej soboty.