Witam, kiedyś miałam tutaj swoje konto ale jakoś nie mogłam odzyskać hasła. Do rzeczy. Mam w spadku po poprzedniej pracy 13 kotów, którymi zajmuję się jak tylko mogę najlepiej. Mają sielskie życie. Dodatkowo dokarmiam 7 innych, bo mieszkam na wsi, a wiadomo jak jest na wsiach :/ Każdy kot, czy kotka bezdomna, która do mnie przychodzi zostaje wysterylizowana, odpchlona, odrobaczona itd. Czasami nie wyrabiam ale to już mój problem. Chodzi o kolejnego kota. Pers, starszy, na moje oko może mieć z 8 - 10 lat. Przychodzi do mnie od roku na jedzenie. Myślałam, że ma dom i...ma. Niestety to dom, w którym kilkakrotnie była interwencja organizacji, bo gość rozmnaża na potęgę koty , nie leczy ich w ogóle i kompletnie o nie nie dba. Twierdzi, że mają łapać myszy i tyle, a nikt nie zmusi go do sterylizacji, bo mamy takie, a nie inne prawo w naszym kraju. Tak więc ten kot jest z tego domu i przechodzi codziennie kawał drogi, żeby do mnie trafić i coś zjeść. Gdy go zobaczyłam ostatnio (wcześniej nie dawał do siebie podejść, więc tego nie zauważyłam ale już się zdążył oswoić), oczy miał zaropiałe, z nosa się lało, a sierść wokół szyi wygryziona. Dał mi się złapać, więc wzięłam go do domu do łazienki (jedyne miejsce gdzie moje stado kotów go nie zeżre..) Okazało się , że na sierści ma tonę wszołów

. Wykastrowałam go, odrobaczyłam odpchliłam najpierw kroplami na kark, po kilku dniach Fiprex w każdy włos..., po dwóch tygodniach powtórzyłam Fiprex. Do dziś się boję, że gdzieś te wszoły mogły przejść na moje koty ale chyba udało mi się temu zapobiec. W czym problem? Kot jest uroczy, długowłosy i znany w okolicy, bo bardzo charakterystyczny. Wypuściłam go, wrócił znowu na jedzenie ale było zimno, więc wzięłam go do łazienki. Grzeczny, wdzięcznie położył się na pudełku, wcale nie palił się do wyjścia. Dziś wyszedł i znowu wrócił, wszedł do domu ale to była katastrofa, bo jednak ilość kotów jest...sami rozumiecie, za duża. Na szczęście nic nikomu się nie stało ale nie mogę go zatrzymać, a patrzeć jak marznie albo idzie znowu w siedlisko tych wszołów do "swojego domu", to serce pęka. Poza tym już trzy koty ze wsi porzuciły swój dom i zamieszkały już u nas. Sąsiedzi są różni. O jednego kota już była awantura, bo po roku jak kota wyleczyłam, doprowadziłam do życia to nagle się obudzili, że to ich kot , który nie miał oczywiście wstępu do domu. Na ich widok podniósł ogon do góry i zwiał do domu

)) Ten najbardziej nie chce wychodzić nawet poza taras, tylko ciśnie się do łóżka

No ale wrócę do persa. Ten pers jest zbyt charakterystyczny i boję się, że będzie z tego za chwilę syf

Nie mówiąc o tym, że kot mógłby mieć naprawdę piękny domek. Kwestia, potrzymania go przez dwa miechy w domu i no cóż... widze, że ma dość tułaczki, więc będzie wdzięczny za nowe życie na pewno. Z pewnością też nie tęskni za nikim. Wszołów już nie ma. Załatwia się tylko do kuwetki, którą ma w łazience. Nic nie obsikuje na szczęście. Nie ciśnie się do bójki specjalnie , raczej olewa inne koty, więc może się dogadać o ile inne nie będą go atakować. Oczywiście trzeba mu dać czas, bo głaski to zna od niedawna i raz kłapnął mnie jednym kiełkiem i pazurkiem ale naprawdę niegroźnie. Głównie się łasi. Czy pomożecie mi znaleźć dla niego dom? Nie mogę go w ogłoszeniach w okolicy Oświecimia nigdzie oficjalnie wrzucać , bo ktoś może go rozpoznać. Nie wiem też jak tu wrzucić zdjęcie kotka. Mogę wysłać na maila jeśli ktoś byłby zainteresowany - taki rudo biały, długowłosy misiek. Aha- zrobiłam mu przy kastracji ząbki (jednego kła nie ma) i usg, narządy i pęcherz ma zdrowe. Testów nie robiłam, bo już nie mam na to kasy, za dużo tych kotów...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników kociaków i nie tylko kociaków. Kasia