dzisiaj tekst o robaczycy serca do drugiego śniadania/ nie wklejam linku, bo się średnio do śniadania nadaje
artykuł głownie o USA
ale podobno w Polsce też sie zdarza
Kaja się skaleczyła w łapę chyba/od spodu, bo sobie liże i liże. Nic tam nie widzę, zawinęłam jej bandażem i załozyłam skarpetkę.
W domu i w nocy jest w skarpetce; ale ledwo wyjdzie -to jakoś skarpetkę ściąga i gubi wszystko
dobrze że mam dużo skarpetek.
Przynajmniej w domu nie liże, a na zewnatzr jest mróz to jej sie bardzo nie ubrudzi.
Myję jej delikatnie po powrocie łapę w wodzie i znowu nakładam taki żel na rany, bandaż i skarpetka -nawet nie protestuje.Ale nie jest zachwycona.
Jak idzie opiera się na łapie normalnie.
Tylko kicha ze spacerami, a już Sweetie zaczęła całkiem ładnie chodzić. Muszę czekać aż Kai się łapa naprawi, bo bez sesnu długi spacer jak ma cos nie tak z łapą.
Wczoraj skończyło mi się mięso; żle wyliczyłam -myślałam, że jest jeszcze dużo w zamrażalniku
Koty i Kaja dostały chrupy; nie były zachwycone, ale zjadły chętnie, a potem czekały na mięso.I były bardzo rozczarowane, że mięsa nie ma.
Sweetie dostała soczewicę z rybą i tez nie była zadowolona. To znaczy szybko zjadła soczewicę, rybę i prawie na stół weszła, w oczy mi zaglądała,na kolana wchodziła, bo tez chciała chrupy,
Nie daję Sweetie kurczaka, więc chrupy się bałam jej dać. Juz sama nie wiedziała co wymysleć, żeby jej jednak dać, taka była rozczarowana i załamana. I pewnie głodna; bo miska, duża, żółtej soczewicy z dodatkiem ryby to nie to samo co mięso. I jeszcze wszyscy, i Kaja i koty, pachnieli chrupami.
Mam nadzieję, że kupię dzisiaj mięso
bo akurat poniedziałek. Kiepski dzień na kupowanie mięsa.
Sweetie zjadła moją soczewicę, to znaczy tą, którą sobie naszykowałam do pracy
Rano sobie robiłam kolejną, ale nie zdążyła się ugotować, pewnie moja wina, bo dołożyłam do garnka mrożonego mintaja -żeby mieć dla Kai, jak nie kupię nic co ona lubi. Gotowanego mintaja lubi.
Koty zjedzą wszystko/ w sensie każde mięso; Sweetie wszystko, ale nie dostaje kurczaka. Tylko Kaja wybrzydza.
Chrup dla ludzi nie miałam, więc poszłam do pracy bez jedzenia