To bardzo przypomina sytuację w której poszłabyś do lekarza z rozwolnieniem trwającym kilka dni, ten zleciłby Ci wykonanie PCRa na wirusa opryszczki (większość ludzi jest jego nosicielem), wyszedłby pozytywny a lekarz na tej podstawie zdiagnozowałby u Ciebie opryszczkowe zapalenie mózgu.
Ale... Przeczytałam wątek na spokojnie i mam przemyślenia.
Ogólnie dobrze że wet jest czujny, powiększony węzeł chłonny podkolanowy, szczególnie gdy powiększone są też inne (jednak u sześciomiesięcznego kota podżuchwowe mogą być powiększone od zmiany zębów - Wasza już ją skończyła? w pyszczku wszystko wygląda ok?) to niepokojący objaw i wymaga diagnostyki. Bardzo dobrze że zrobił testy na FeLV i FIV, badania krwi, wiek kotki jest niepokojący w temacie FIP - więc wymaga ostrożności.
Teraz pytanie - czy to Wy się zafiksowaliście na tym podejrzeniu FIPa? Czy wet po prostu eliminuje na spokojnie ewentualne podejrzenia a Wy po swojemu interpretujecie wyniki i się nakręcacie? Nie krytykuję, absolutnie, po prostu człowiek tak czasem ma
Czy to wet Was FIPem straszy, nie rezygnuje z tej "diagnozy" mimo iż nic na nią nie wskazuje?
Sformułowanie: test na FIP budzi nieufność, ale może użył niefortunnie tego sformułowania, a ogólnie wet jest ok tylko Wy się za bardzo przestraszyliście i z wetem nie dogadaliście?
Badanie w kierunku koronawirusa u młodego kota ma sens - przy podejrzanie powiększonych węzłach chłonnych u 6 miesięczniaka po zmianie domu ujemny wynik pozwala w dużej mierze odfajkować ryzyko że to FIP zaczyna się tlić.
Dodatni absolutnie nie oznacza że to FIP.
Jestem w stanie spojrzeć na sytuację z innej strony i uznać że wet idzie dobrą ścieżką - jest potencjalnie niepokojący objaw u młodego kota więc go dokładnie przebadał, powiedział Wam co chce powykluczać.
Ale jak było na wizytach - wiecie Tylko Wy i wet
Piszę to po to byś sie zastanowiła jak wyglądała faktycznie sytuacja - bo może macie weta konowała ktory diagnozuje FIP bez podstaw - a może macie weta fajnego i mądrego