Jesteśmy już po konsultacji stomatologicznej i anestezjologicznej.
Obie panie doktor przesympatyczne (dr. Jodkowska i dr. Chmielewska), ta druga przyprawiła mnie o zawał. Bada Misia, bada, ciśnienie mu zmierzyła, ogląda dokładnie i nagle pyta: a ten oczopląs to on ma też wrodzony czy nabyty?
Ja: jaki oczopląs????
Ona dziwnie na mnie patrząc: jak to jaki? Proszę zobaczyć.
Ja patrzę w oczy misiowe a one... latają jak nawiedzone każde w inną stronę
Nadzwyczajny stres związany z wizytą (mamy naprawdę kawał do tej lecznicy, Miś musiał być na czczo co u niego nie jest dobre, obca wetka etc) dał taki efekt że prawie umarłam przy weterynaryjnym stole...
Zakładamy (optymistycznie) że on to miał od dawna/zawsze tylko nigdy jeszcze poziom stresu nie był tak wysoki by dać aż tak spektakularny objaw.
Teraz go w domu obserwuję i te jego oczy czasem dygają faktycznie, ale to tylko drobne ruchy co jakiś czas, bez wgapiania się nie do zauważenia, no ale są....
Szczególnie że Misiu jedno oko ma kaprawe mocno i gałka oczka jest tylko w niewielkiej części widoczna a powieka nad drugim (nad pierwszym też) jest opuszczona, on zawsze miał to oko malutkie, czasem jest otwarte szeroko, prawidłowo, ale zwykle - półprzymknięte. Miś czasami siedzi z zamkniętymi oczyma - acz gdy chce to je otwiera. Ale że Misiu ogólnie nie wygląda ekhm... standardowo a taki był zawsze - więc traktowaliśmy to jako jego normę, wyniki miał super, samopoczucie też.
Pani anestezjolog zasugerowała przebadanie Misia na spokojnie, po zabiegu już, w kierunku miastenii.
Ona by tłumaczyła naprawdę wiele z misiowej specyfiki. I spektakularne wiotczenie w stresie, i te opadnięte powieki i ogólnie niechęć do większego wysiłku, małą skoczność etc. Ryś ma też chorobę addisona od urodzenia a jest absolutnym przeciwieństwem Misia - to zwinna, bardzo aktywna istota, nie do zamęczenia, oczy jak guziki, szczuplak. Miś chorował o wiele ciężej jako kociak, bardziej odbiło się to na jego zdrowiu, miał uszkodzone nerki, wątrobę, wszystkie gruczoły dokrewne pracowały źle. Ale obecnie jest już zdrowy od lat (poza nadnerczami), a nadal jest takim... misiem o sennym spojrzeniu.
Może faktycznie to nie jego cecha zwykła ale choroba towarzysząca. Miś bierze sterydy i to może ją trzymać w ryzach lub ogólnie jest o łagodnym przebiegu.
Ale może można sprawić by Misiu mój kochany czuł się lepiej?
Ogarniemy sprawę zębów i trzeba będzie to sprawdzić.
Zabieg 2 stycznia
O ile wyniki krwi wyjdą ok.