zuza pisze:No coż, trzeba przyznac, ze Rene był tez kawałem cholery

I był moim skrytym ulubieńcem (chociaż tego nieumiarkowanego pijaka Atosa też lubiłam).
Tymczasem Aramis musi się jeszcze sporo od swojego imiennika nauczyć. Chociażby subtelnej sztuki wychodzenia cichcem.
Już w nocy podejrzany łomot w łazience dał mi do myślenia - co prawda nie od razu, jednak po paru minutach zdałam sobie sprawę, że grzebanie w kuwecie nawet u najbardziej zagorzałego górnika ma jakiś kres. Tu ewidentnie się nie zanosiło, toteż powlokłam się do Świątyni Dumania i z osłupieniem skonstatowałam, że kawaler bębni w drzwiczki i nie wie jak wyjść

No może nie powinno mnie to specjalnie dziwić, drzwiczki nastały w kuwecie dopiero w erze Marlona, bo to jedyny kumaty kot w domu (a może to po prostu zasługa rozważnego charakteru, który pozwala mu pomyśleć, zanim coś zrobi) i spanikuje).
W każdym razie łomot powtórzył się przed chwilą, posłałam na ratunek Młodego, który wypuścił ofiarę (jakby Rene tak umiejętnie wymykał się z pokoju księżnej de Chevreuse, to pojedynkowałby się znacznie częściej). Dla odwrócenia uwagi od swojej niezdarności wylizał masło wprost z maselniczki (Młodemu zajmie jeszcze trochę czasu zanim załapie, że rzeczy odkłada się na miejsce), a jako że godzinkę wcześniej pożywił się tłustą muchą, spory zeskrobany kawałek poszedł do kociej miski. A w notatniku wylądowało: "odrobaczyć kotki"

.