ewar pisze:Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, zdążyłabym, ale się trochę zdenerwowałam. Szukałam Bratka, a on sobie siedział w doniczce ze znaną już paprotką i był bardzo zadowolony. Powinien nazywać się Paproch, ale tak miał na imię cudowny królik-baran, którego widywałam często w lecznicy. Nie dość, że piękny, to jeszcze zachowywał się jak pies. Chodził, czy raczej kicał w szeleczkach, załatwiał się na trawniku, przykicywał zawołany i bawił się zabawkami. Niestety, już nie żyjeUwielbiałam to stworzonko. Paproch wiec odpada, może z angielska Fern? Jakoś niezazbytnio, jak mawiała Anna Chodakowska.
Paprotek
