IrenaIka2 pisze:A czy w kateringu są równie sławne nery?
Kciuki trzymane są

Gabrysia bardziej za wątróbką kurzęca przepada. Choć jak życie pokazało u mnie i u Agnieszki, nie koniecznie "w niewoli" musi ją pożądać. Tak jak kuraka gotowane nie chce żreć cholera.
Gabrysia miała dużo, dużo zmian w bardzo krótkim czasie. Stresu wiele ją spotkało. Całe znane jej na obecną chwilę życie, przewróciło się do góry nogami. Dobrze sobie radzi ale ma prawo do poślizgów. Tylko człowiek się martwi niesłychanie bo chciałby by już było tylko dobrze. By zdrowa była, szczęśliwa, najedzona...
Kciuki potrzebne są nieustannie

Najważniejsze by dopisała jej kondycja fizyczna i psychiczna. Wiadomo, koty czując się już zaopiekowane, spokojne... potrafią rozłożyć się. Adrenalina przestaje działać, organizm się rozluźnia.
Domyślam się jakie to wszystko stresujące i obciążające dla domowników, "posiadanie"takiej osobistości
Dopiero co, 21 marca, wlazła do łapki.
Kochani, znowu prośba do herosów wyszukiwarek. Poszukajcie proszę w necie gerberków-tanioch.

40 sztuk, jakie zamówiłyśmy z gusiek1 jest już dawno wspomnieniem. Drugie tyle prawie zostało kupione w Rossmanie (tylko 7 sztuk możemy w jednym sklepie wiec przejechaliśmy się na wycieczkę

) . Nie liczę ,że mała od razu przejdzie na inny pokarm po operacji. Nawet wiem ,że nie przejdzie, bo zabieg w gębuni zostawi jej ból i nitki. Powoli wpadam w panikę. Muszę też dokupić mleko w proszku. Jakoś szybko te puszki znikły. Może wezmę dwie sztuki. Nawet jak się odstawi od niego to nie zmarnuje się.
Gerberki są priorytetem. Obecnie w Rossmanie są po 4,79. W innych sklepach już powyzej 5 zeta.
Będę wdzięczna.
Kciuki i za Ritunię poproszę wielkie.
Oby nic się nie poplątało do piątku i podczas zabiegu.
O reszcie będę myśleć "po".