Poczytajcie:
"Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę".
Powyższa zasada zawarta w polskim prawie z niezrozumiałych przyczyn jest ignorowana a często również ewidentnie łamana przez dużą część społeczeństwa, co gorsza władze bardzo często przymykają na to oko.
Panstwo a wraz z nimi gminy nie interesuja sie losem bezdomnych zwierzat. Karmiciele prywatni, ktorzy z tytulu prawa powinni byc wspierani finansowo przez Panstwo sa uwazani za ludzi niespelna rozumu a wrecz chorych. A faktem jest to, ze to nie choroba a lek na zla sytuacje zwierzat.
Koty i psy czesto są zwierzętami półdzikimi i bezdomnymi. Występowanie takich zwierząt w miastach jest wynikiem braku odpowiedzialności właścicieli kotów i psów wolno-chodzących, którzy nie sterylizują swoich zwierząt oraz miasta, które nie jest zainteresowane losem tych zwierząt i ich sterylizacją, co według prawa należy do obowiązków gminy.
Gmina sie nimi nie interesuje a spoleczenstow czesto katuje. W sycynie kolo Poznania ktos otrul psa karmicieli a drugiego wrzucil do kotla z goraca woda. Na Śląsku męzczyzna w okrutny sposob zamordowal szczeniaki swojej suki, ktora rowniez w brutalny sposob potraktowal gdy oplakiwala swoje dzieci. Groza mu 2 lata w zawieszeniu. W Gdansku Oruni ktos podpalil schronisko podobno nie wykryto sprawcy... takich wypadkow jest mnosto ale jakie czekaja ich konsekwencje nawet jesli zostana ujeci. Nieswspolmierne do czynu i cierpienia zadanego zwierzetom i ich opiekunom. Takie postepowanie wobec zwierzat grozi i innym ludziom, bo tacy ludzie sa po prostu zli i wobec drugiego czlowieka postapia podobnie jedynie hamowani konsekwencjami prawnymi. Dlaczego wobec zwierzat nie mozna wypracowac odpowiedniego postepowania karnego, ktore powstrzymaloby tych drani przed takim postepowaniem.
Skąd ta znieczulica wykraczająca poza przepisy prawa. To miasto i Państwo powinno zadbać o edukację moralną, szacunek do zwierząt, bo przecież to ma istotne przełożenie na to, jak szanowani są jego mieszkańcy, jak przestrzegane są zasady chociażby czystości. Powinny wspierać ludzi, którzy z własnych środków pomagają zarówno zwierzętom jak i ludziom potrzebującym, bo właśnie zachowanie karmicieli świadczy o wrażliwości i empatii. Są to ludzie, na których można liczyć i którzy są siła sprawiającą, że czasem nie jest aż tak źle. Sama jestem właścicielką trzech kotów i psa. Zwierzęta te zostały przeze mnie przygarnięte, gdyby nie to ich los mógłby być nie do pozazdroszczenia. Nie jestem w stanie pomóc wszystkim i przeraża mnie świadomość, ze żyje w kraju gdzie prawa zwierząt nie są respektowane, gdzie tacy ludzie jak ja są uznawani za jednostki nie z pełna rozumu. Czy wrażliwość na los zwierząt musi być karana odrzuceniem społecznym?
Apeluję o wsparcie karmicieli, którym los zwierząt nie jest obojętny. Myślę, że pomoc ze strony Miasta i Państwa mogłaby pomóc w kształtowaniu bardziej humanitarnych i cywilizowanych postaw w naszym społeczeństwie.
Chciałabym, aby moje cały kraj wziął przykład z Krakowa, gdzie zalecone zostało pozostawianie przynajmniej jednego okienka w piwnicy otwartego dla kotów, Bielska, gdzie karmiciele dzikich kotów i psów mogą liczyć na karmę oraz Warszawy, gdzie miasto zapewnia sterylizacje i karmę dla dzikich kotów.
Jestem świadoma ogromu problemów, jakim Państwo i nim rzadzacy na co dzień stawija czoła, ale wydaje mi się, ze ukłon w kierunku zwierząt byłby najmniej kosztownym a najbardziej moralnie budującym krokiem ku lepszemu.
Chciałabym się powołać na Światową Deklarację Praw Zwierząt uchwalona 21.09.1977 r. w Londynie przez Międzynarodową Federację Praw Zwierzęcia, że wszystkie zwierzęta rodzą się równe wobec życia i mają te same prawa do egzystencji, każde zwierzę ma prawo do szacunku, a człowiek, jako gatunek zwierzęcy, nie może rościć sobie prawa do tępienia innych zwierząt lub do ich wyzyskiwania. Ma natomiast obowiązek wykorzystania całej swej wiedzy w służbie zwierząt i w związku z tym każde zwierzę ma prawo oczekiwać od człowieka poszanowania, opieki i ochrony. Każde zwierzę należące do gatunku, który żyje zazwyczaj w środowisku ludzkim, ma prawo żyć i rosnąć zgodnie z rytmem i warunkami życia i wolności właściwymi dla swego gatunku i każde zakłócenie tego rytmu i tych
warunków przez człowieka w celach merkantylnych jest z tym prawem sprzeczne.
To co tutaj napisalam jest czesciowo przepisane z mojej petycji do Prezydenta Miasta Katowic (pochodze z Katowic, obecne mieszkam w Warszawie) gdzie apelowalam o wsparcie dla zwierzat i ich opiekunow. Dodalam kilka innych watkow, ktore mnie mecza.
Nie wiem, bo jeszcze nie doczytalam czy Demokraci mogliby w takiej sprawie cos zdzialac, ale patrzac na program Demokratow, wierze, ze tam gdzie zasady, zrowy rozsadem i wzajemny szacunek jest stawiany na pierwszym miejscu znajdzie sie miejsce dla walczacych o prawa zwierzat, bo zwierzeta prawa tez maja i chodzi o ich respektowanie.
Oferuje moje wsparcie, pomoc i dzialanie w tej kwestii.
Czy tez uwazacie, ze jestem chora a moze jednak troche racji mam?
Wariatka ze mnie chyba, ale chce dzialac i jak mi sie nie uda to sie wkurze... wiec udac sie musi, bo ja wkurzona jestem nie do zniesienia.

Buziak