» Czw gru 02, 2021 12:49
Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(
Ritunia ponownie źle się czułą wieczorem. Schowała się na półkę pod dekoderem i tam spała. Nie kojarzy mi się to dobrze. Każdy źle czujący się maluch tam się chowa. I tak się okazało. Wymiotowała po wyjściu. Po lekach przeszło. Takie incydenty są mniej więcej co 48 godzin. Albo ją trzęsie albo, jak teraz , rzygi lecą. Na pewno miała nosek zapchany bo bardzo go drapała i tarła. We wszystkich publikacjach piszą ,że należy czyścić po posiłku noso-gardziel. Tylko jak ja mam to zrobić?! Wepchać palec? Gruszkę? Przecież się nie da. Poza tym strach to robić bo ja nie wiem co taka gruszka poczyni w środku. Nie wiem jakie ona ma ubytki i połączenia. A wszystko odbywało by się pod ciśnieniem. Głupia jestem i tyle.
Dziś słabiej je. Strasznie późno wyszła z klatki i stawiła się w kuchni. Nawet ścier nie ściągała. Bo robi to z taką radością jak Sorruś. Nie tuli się jak zwykle. Nie uwala pod polarem i nie gryzie mi brody. Mlaszcze i międli jęzorkiem. Więc coś nie jest tak. Dałam jej Nospę. Po godzinie przyszłą i zjadła porządny posiłek. Ale nie wytrwała w moich ramionach długo po posiłku. Po skończeniu wtula się pod polarem i tak trwa dopóki nie odbije się. Potem myje łapki, pysio, kokosi...
Okazało się ,że kupienie strzykaw małej to też problem. Dużo ich idzie. Rita zgryza dzióbki i potem źle leci. A nadszargane dziobki ranią jej dziąsła i jęzorek. Tak zeżarte wyrzuciłam do kosza. Bo... Zakupione zostały, zgodnie z wytycznymi, białe strzykawy konkretnej firmy. Na wzór pokazany farmaceutce (wzięta ostatnia strzykawa). No i co? No i tłoczki podczas wyjmowania łamią się w najcieńszym miejscu. Dla wyjaśnienia, wyjmuję tłoczki i wlewam żarcie od góry. Inaczej bym się zassała na przysłowiową śmierć. Poza tym dziury powietrzne jakie przy tym powstają są ciężkie do usunięcia. Widząc co się dzieje porównuję to co mam i to co kupione zostało. Tłoczki są deczko jaśniejsze. Nie matowo białe tylko przezroczysto białe. Delikatna różnica ,która czyni tyle problemów. Nie nadają się bo od ręki "zniszczyłam" piątkę z dziesięciu. Jak ten strzykawkowy menel zaczęłam grzebać w swoich śmieciach by wyrzutki odzyskać.Umyte, wyparzone...jeszcze służyć będą dopóki nie trafimy na takie same. Co fajniejsze to to ,że mimo ,że są tej samej firmy, tłoczki stare nie pasują do nowych strzykaw. Próbowałam. Ta różnica spowodowała grzeb w moich własnych śmieciorach. Co porcja produktu to inne, milimetrowe, różnice? Muszę sobie przypomnieć gdzie "te dobre" kupowałam i tam Janusza wysłać. Lub sama pójść bo on nie będzie miał odwagi porównywać tłoczydła. Zawsze coś...
Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.