Nadal mam mieszane odczucia i wyrzuty sumienia, ale już zawaliłam to teraz trzeba wypić piwo które nawarzyłam i po prostu szukać dalej kotu domu.
W każdym razie nie pali mi się skoro kot przekroczył turnus o jakieś 3 tygodnie i nadal jakoś żyjemy.
Nie jest lekko i kolorowo. Wkładam w to dużo starań. Wiem, fajnie to wygląda jak piszę i pokazuję zdjęcia, ale nieraz mam serdecznie dość. Ostatnio karuzela - rano ogarnianie kuwejtów, rozdanie misek z żarciem, dziecko do szkoły, ja do pracy.... Wracam, usiadłabym chętnie choćby na kibelku na 5 minut, ale już pies domaga się spaceru, dziecko kąpieli, kot jedzenia a z kuwet cuchnie. Więc od nowa - karmienie wszystkich, sprzątanie po wszystkich, żwir na podłodze, mycie kuwet, misek, ogarnianie i nawet nie skończę a już trzeba spać. Jak nie z powodu godziny to ze zmęczenia.
I tak idzie lepiej niż myślałam.
Kot z psem się jakoś dogadują.
Na początku uważałam, Waldek był w kagańcu i na smyczy, teraz to już nawet odwracam się do komputera a oni śpią bez żadnych osłon.
Wczoraj nawet były jakieś próby zabawy. Widok cudny!
Raduś jest bardzo fajnym kotem. Waldek nie zna takich kotów. Nigdy nie pchałam się w kocięta , zawsze miałam koty dorosłe, które już jakiś tam bagaż miały i rozumiały ciut więcej, nie pozwoliły do siebie podchodzić psu, atakowały, fuczały.
Raduś jest ciekawy. Chce powąchać, nie stresuje się jak on jest wąchany. Nie ucieka.
To bardzo wiele pomogło, dużo pracowałam nad ich kontaktem na spokojnie kiedy np leżeli i odpoczywali. Pierw kontakt przez kraty, zwykła obecność coraz bliżej i bliżej, potem wąchanie od tej najlepszej strony (kociej pupki) i tak pomalutku Waldek przestał się eskcytować każdym ruchem kota i zaczął uważać za normalne te rzeczy które go podniecały do granic możliwości i tracił głowę rozpędzając się żeby kota złapać. Teraz Raduś chodzi po domu legalnie, mijają się, stykają, podchodzą do siebie, rano się wąchają... Mnie się to bardzo podoba. Bardzo bardzo, nie myślałam, że mój pies aż tak potrafi!
Wczoraj nastąpiło coś co było wg mnie próbą zabawy. Raduś dostał " skakawki", zadarł ogonek do góry i zaczął pędzić po całym pokoju i czaić się, potem atakować zza winkla albo zza firanki Waldek nie zna zabaw z kotem, więc na panięcie łapką zareagował jak na uderzenie i wyskoczył w kilometr do góry. Raczej stara się trzymać dystans. Raduś go bacznie obserwuje i tak próbuje różnych technik. A to się chowa, a to wyskakuje, a to uderza znienacka. Tak się patrzyłam i rechotałam widząc te rozczulające scenki, aż Waldek widząc że tak mnie to cieszy wpadł w euforię i zaczął też się cieszyć. Wziął do pyska piłeczkę i tak jakby Radusiowi chciał ją podać. Niestety spuścił mu ją na łebek po czym w euforii że Raduś ją tak świetnie do niego odbił ...próbował rzucić jeszcze raz
Raduś już chyba nie chciał,ale on tak łatwo się nie zraża więc zaaranżował polowanie i chowanie za firanką i o dziwo pies też się zaczął w to bawić, bo jego myśliwska dusza cieszy się kiedy trzeba wywęszyć i odnależć . Znowu się uśmiałam. Raduś na odnalezienie reaguje euforycznym skokiem i turlaniem się z zaczepianiem łapkami. Waldek też próbuje jakoś na to odpowiedzieć. Nawet były próby podgryzania, niestety i tu brak Waldkowi delikatności. Waldek nie wie co to delikatność, całe życie się bawił z wielkimi psami, molosami, psami typu bull i dla niego zabawa to galop i rzucanie się wzajemnie na ziemię i szarpanie za fraki albo nieustraszony pęd. Nie może tego zrozumieć że z kotem tak nie można, bo się kot poniszczy. Próbował też wyciągać kota łapą z tajnych baz i też musiałam interweniować.
Ale dobrze ogólnie to wygląda, nie zostawię ich samych, natomiast kontrolowani mogą razem przebywać i nic złego się nie dzieje.
Nawet dziś jedli z jednej miski i dali radę.
Zrobił się nam istny wyścig jak o jedzenie chodzi. W jeden posiłek opędzlowali PONAD KILOGRAM serduszek, który miałam zamiar sporcjować i zamrozić. Nie zdążyłam, polują stadnie, rzucają się na mnie i nawet nie zdążę podzielić do misek jak jest już zjedzone. Raduś się śpieszy biedny, bo Waldek raz machnie pyskiem i już zjedzone, ale Raduś to jest dziarski chłopak.
Dzisiaj nawet razem wszyscy spaliśmy. Pies z kotem na powitanie otarły się pyszczkami. Raduś zaczął tak głośno mruczeć