Po dłuższej przerwie (spowodowanej awarią sprzętu) mogę napisać, że sytuacja jest bardzo delikatnie stabilna. Felek z nocy śpi na tarasie, tam też dostaje jedzenie. W dzień, jak są otwarte drzwi do domu i mu się chce to idzie podjadać jeszcze jedzenie pozostałych kotów w moim pokoju, często też robi sobie drzemki w jednym z upatrzonych kocich pudełek. Mnie przez większość dnia nie ma, więc nie rzadko jest tak, że wracam do domu a tam Felek w pokoju śpi. Trochę się uspokoił, ale momentami jeszcze mu się przypomina że on jest "ten zły" i straszy wtedy pozostałe koty, zwłaszcza jak niespodziewanie na siebie wpadną (jak się widzą, to syki idą na zapas, a Felek raczej ich omija, dostał też kilka razy łapą packa od Ciapka, to też już tak nie chojraczy). Na szczęście (odpukać) już teraz jest więcej ewentualnego "wrzasku" na zapas, niż z faktycznego powodu. Wrzask przeważnie robią moje koty (Ciapek i Jasiek, klasyczny przykład neurotyka i histeryka), wtedy innym kotom też się udziela atmosfera. Generalnie jeszcze wszystkie są w stanie podwyższonej gotowości, ale powoli chyba już zaczynają akceptować sytuację że finalnie Felek zostanie. Czasem koty nawet wychodzą na trawę, ale gonitw czy zabawy nie widziałam. Olejku Felkowi po pierwszych próbach już nie daję, to chyba ten typ, na którego działa on pobudzająco (tak samo jak ten syropek uspokajający na niego działał odwrotnie niż powinien), inne koty dostają, ale niestety, nie zawsze mi się udaje im podać go systematycznie. Ale może dlatego nie potrafię jednoznaczne ocenić jego działania.
A od dzisiaj do tej ferajny dołączy pies na tydzień, też może być "wesoło". Psina jest super-fajna, już zna się z Felkiem (agresji między nimi nie ma, psina bardzo się chce z nim zaprzyjaźnić, Felek ma raczej dystans). Moje koty niestety psów nie znają i z ich strony mogą być jakieś akty agresji jak pies za blisko podejdzie. Ale może jakoś się ułoży. Mam nadzieję.