Kotina pisze:jolabuk5 pisze:Wspaniale, że w końcu zrealizowałaś swoje marzenia o malowaniu! Miałaś zdolności, widać to po młodzieńczych rysunkach. Ale może lepiej, że nie poszłaś na ASP? Wiesz, ja też lubiłam rysować od dzieciństwa, ale kiedy miałam wybierać zawód, to powiedziałam: nie chcę rysować czy malować zawodowo. Kiedy rozwiążę zadanie z matematyki, z chemii, to to jest dobrze i nikt mi nie powie, że jest źle. A jak coś narysuję, namaluję, to jednym się podoba, innym nie, zawsze ktoś może ocenić, że to do niczego. Jeśli robię to amatorsko, to ok., gorzej jeśli to mój zawód i muszę się z tego utrzymać. To samo było z muzyką - do dziś lubię sobie brzdąkać, ale nigdy nie chciałabym być muzykiem
Malowanie amatorskie sprawia Ci przyjemność, pozwala wyrazić emocje, daje satysfakcję z udanej pracy, jest źródłem radości - i nie musisz się przejmować tym, czy ludzie (tak, jak Ci z Twojego otoczenia), często nie mający pojęcia o malarstwie, o sztuce, pochwalą, czy wzruszą ramionami.
Maluj dalej!
Dzięki, Jolu, masz rację
Malowanie daje mi na pewno sporo satysfakcji, a czasami uda mi się dorobić parę groszy dla swoich seniorów
No właśnie, to podwójna korzyść. Ja jakoś nigdy nie pomyślałam o sprzedawaniu swoich "dzieł"
A swoją drogą to ciekawe, że wolisz malować na podstawie wzoru (z natury, ze zdjęcia). Ja zawsze wolałam coś sobie wymyślić. Dlatego nudziły mnie lekcje plastyki, bo zwykle rysowaliśmy nieśmiertelną "martwą naturę", złożoną z przypadkowych przedmiotów, ułożonych na postawionym na stole krześle. Pamiętam, że raz malowałyśmy jedną z naszych koleżanek i to już było ciekawsze, chyba do dziś mam jeszcze gdzieś portrecik, który wtedy wykonałam
Rysowałam też czasem portrety kogoś z rodziny, ale najwięcej rysunków portretowych wykonałam, kiedy zafascynowałam się Domingiem - ale to było związane właśnie z ową fascynacją, rysowanie służyło tylko jako narzędzie.