W taki upał nerki momentalnie się psują. Dziś musiałam wyrzucić takie się zrobiły byle jakie. Dobrze ,że przed kateringiem zajrzałam do pojemników. Bałam się podać kotom. Strasznie Maximek był zawiedziony, że po powrocie nie dostał nic. On bardzo lubi taką breję. Z dzieciństwa mu może zostało.
Dla Gabrysi skroiłam na popołudnie resztkę kuraka, serca wieprzowego i kupiłam rano świeże serduszka. Rano dostają wątróbkę kurzęca i pojemnik ugotowanych udzików. Podlanych rosołkiem by suche nie było.
Miski są puste rano i po pracy więc "coś" to zjada. Nie są to jeże bo one bajzel straszny robią.
Była Gabrynia rano. Wyszła nie wiem skąd na wołanie. Odwróciłam się i była. Prychała i łasiła się do krzaka jednocześnie. Chuda jest , z malunią głowiną i wyciągniętymi cyckami. Dzieci nie widziałam. Trzyma je gdzieś w ukryciu. Trawa jest wysoka i oby nikomu nie wpadło do łba kosić jej
Doskonale kryje rodzinkę jeśli wyłazi.
Na obrzeżu murku stoją pojemniczki po malunich serkach a w tym resztki czegoś. Jakieś skórki wędlin i inne badziewie. Ciągle wyrzucam by muchy i ptaki nie potruły się.
Resztki ludzkie są bardzo cenione wśród pomagaczy. Zapukała do mnie sąsiadka. W ręku miała talerz z czymś co było mięsem (jak się okazało). Obok leżały resztki kiełbasy . W kolorze naturalnego węgla. Z uśmiechem wita się , podaje potrawy i rzecze
Asia, moi panowie nie chcą już żeberek. Z tydzień leżą. I kiełbasa z grilla nam się została. Te twoje wiejskie (!) koty z chęcią pewnie zjedzą.No, na chwilkę mnie zatkało. Tylko chwilkę. Alem wzięła jęzorek w karby. Grzecznie podziękowałam. Mówiąc, że moje koty nie są śmietnikiem i za nic nie zeżrą starego jedzenia. Co dzień dostają świeże. Przy okazji kazałam jej to wyrzucić by nic nie dostało się. Bo jeszcze ptaki potruje.
Tak pomyślałam o tej chudzinie widzianej przed wczoraj. Rozchoruje się gdy napcha sobie brzuś mocno przyprawionym i zepsutym żarciem.
Szukam jej. W jednym, prawdopodobnym miejscu, miska wyczyszczona została. Mrówki resztki zaanektowały ale na pewno nie spożyły wszystkiego. Tylko że może być to wszystko. Szczury też. Dziś też zostawiłam. Zobaczymy.
Sorruniek jakiś taki "dziwny" jest. Jak zwykle pewnie szukam dziury. Może dlatego mniej przychodzi i gada bo wiele czasu na parapecie okna spędza. Kocha tam leżeć, patrzeć, gadać do ptaków... Z Teosiem jest regularna wojna. Drań poluje na niego. Jego pani nie odzywa się. On też nie ma fajnie. Stres bierze górą. Tęskni na pewno. Nie wie dlaczego stało się tak, że trafił do kocińca. Musimy mu zrobić badania. Nie podoba mi się sierść. Zaczął też posikiwać. Janusz go złapał na przymiarkach. Biedny kot z niego. Ale apetyt ma! To ważne bardzo.