» Wto cze 15, 2021 12:03
Re: Potrzebny domek dla Marcepanki mikrokotki. Nawet DT
02.06.2021 r. - dzwoni kobieta w sprawie Marcepanki. Brzmi sympatycznie i rozsądnie. Miała w życiu dwa koty, opisała, na co zmarły, rozumie moje dopytywanie, też by chciała wiedzieć przed wydaniem koteczki. Ponadto tymczasowała dla fundacji. Ma wszystko zabezpieczone, chętnie pozna malutką, bo chce zobaczyć, czy między nimi zaiskrzy. Karmi dobrze (podała nazwy karm). Jedyny zgrzyt to okno dachowe na piętrze, ale może też zabezpieczone, okaże się na PA. Umawiamy się na 05.06.2021 r. na spotkanie u mnie.
05.06.2021 r. - SMS, że jednak nie przyjedzie. Ma nadzieję, że uda się za tydzień albo za dwa.
15.06.2021 r - piszę SMS z zapytaniem, czy jest nadal zainteresowana. "Miała pisać" (ano miała, szkoda że to ja się upominam). "Właśnie adoptowała kotka".
Czy mogła adoptować innego kota? Mogła. Nic mi nie obiecywała oprócz spotkania zapoznawczego. Mogła się rozmyślić ze spotkania? Mogła.
Tylko że po drodze był jeszcze jeden kontakt, może nie wybitny, ale w miarę miły. Odpisałam wtedy lojalnie, bo nie lubię późniejszych nieporozumień, że najpierw inna pani chce poznać kicię, ale jak już będę miała jakieś konkrety, to dam znać. Dałam znać, lecz minęło tyle czasu, że zwrotnej odpowiedzi już nie otrzymałam. I wcale się nie dziwię. Wpierw spławiam, potem milczę.
Dziwi mnie, że ktoś, kto tymczasował dla fundacji, nie wie, jak ważne są wszelkie ustalenia, jak niewiele potrzeba, żeby dobry domek zniknął z zasięgu wzroku, jak wszystko jest bardzo kruche.
Nic mi nikt nie obiecywał, ale... no...