Już piszę wszystko!
Otóż Rudi dziś ma biegunkę, więc nie chciał jeść kurki

. Ale był jakiś spokojniejszy. Wymiziałam go za wszystkie czasy. Nawet oczka wytarłam, bo miał brudne

. Niestety żaden lekarz nie miał dla nas czasu, więc to co wiem powiedział mi zabiegany technik - sympatyczny, ale mało zorientowany. Rudi nadal nie ma pobranej krwi

. Mam wrażenie, że nabrał troszkę ciałka, ale może to myślenie życzeniowe? Z łapką już w porządku

.
Domku nie ma, latałam dziś po lecznicach ze szpitalikami. W jednej doba kosztuje 40 zł +koszt wizyty wstępnej +leki (z naszym jedzonkiem). W drugiej koszt doby to 35 zł, reszta jak wyżej, tyle że muszę mieć własną klatkę, no i oni przebadają kota i może zmienią leki jeśłi uznają to za konieczne. Osobiście nie zetknęłam się z dobrym zdaniem o tej tańszej lecznicy (naciągają na kasę). No i jak dla mnie to strata cennych pieniędzy. MAm nadzieję, ze będzie domek. Jutro muszę go zabrać. Mogę to zrobić albo do 11.30 albo po 16.30 (orientacyjnie)