jutro adoptujemy doroslego kocura po wypadku - mial zmiazdzone przednie lapy. wahalismy sie bo bylismy zdecydowani nie brac wiecej zwierzakow do domu ale ten kot nie ma zadnych szans na przezycie, w schronisku musi byc trzymany w zamknieciu...wet schroniskowy twierdzi, ze nie da mu sie pomoc- ja jednak chcialabym to sprawdzic-w zw z tym szukam namiarow na naprawde dobrego chirurga kociego- ktory naszego nowego synka zechce zobaczyc
wogole jestem lekko wystraszona bo to jest dziczek- dorosly - a lapy ma zupelnie bezwladne w zw z czym nie chodzi- nie wiem tez jak nauczyc go korzystac z kuwety- mam nadzieje, ze sam na to wpadnie. w czwartek bedziemy go kastrowac i wogole jestem lekko przestraszona:) a najfajniejsze ze to moj Pawel zaproponowal zebysmy go wzieli -

Bedzie sie nazywal Basza- ku pamieci Baszy Myszki