SabaS pisze:Masz prawo byc wściekła, to nie jest kwestia tego, że w trakcie operacji wydarzylo się coś nieplanowanego. To bylo pidjęcie przez weta świadomej decyzji niezgodnej w sumie z definicją kastracji. Czy oni sobie z Bastusi królika doświadczalnego zrobili czy co? Powinni to z Tobą uzgodnić wcześniej.
Oni tam sami nie znają terminów medycznych. Ciągle mówią o sterylizacji. Choć sterylizacja to wg definicji tylko podwiązanie /przecięcie jajowodów. A jak powiedziałam, że chodzi mi o kastrację kotki, to mnie babka poprawiła, że to sterylizacja u kotki się nazywa.
