Jestem ,żyjemy .
Troszkę się pokićkało ,bo kotuchy zaczęły chorować i troszkę sobie ze wszystkim nie radzę.
Bardzo bałam się o małą Malwinkę ( Toyota) drugi już raz odmówiła jedzenia tak ni z gruszki ni z pietruszki ,gorączka i tylko spanie .Żadnych objawów ,potem Lula ( ta z łapką bez kości promieniowej) gorączka i brak łaknienia ,zero życia ..Po prostu robiłam w pory
Już widziałam fip
Obie już ok.
Lula to takie małe dziecko jak chce na ręce ( a prawie zawsze chce ) podbiega i wyciąga łapki do góry ,dokładnie jak dziecko.Kiedy stoję tyłem ,robi to samo tylko gryzie mnie wtedy w udo żebym się odwróciła
Próbuje sobie radzić.
Niestety nie udało mi się znaleźć nikogo do akcji Legnica ,nadal będą się rodziły i umierały .
Jutro Gadzina przywiezie z Legnicy kociaki.
Same dziewczynki ,łamie się bo jest jeden chłopczyk , a ja nie chcę go zabrać..a jednak coś we mnie pęka .
Może dać i jemu szansę?
nie wiem ,do jutra mam czas.
W zeszłą niedzielę łapałam na cmentarzu bródnowskim ,wychudzona kotka z zaropiałymi ślipkami i jej małe zapyziałe dziecko.
Kociaka łapała Aga rano ,ja byłam w tym czasie w pracusi ,ale wieczorem pojechałam razem z Ewą która zobaczyła te chudziny.Kotka już była w rui ,bezwstydnie kokietowała na grobie równie zapyziałego kocura ,.
Cudem jakimś złapałam ją na ..transporter.
Pan który tam dokarmia koty stał mi nad głową i jęczał .ględził ,płoszył ,o jak miałam go dość
Płosząc kocura od kotki ,przegonił mi kotkę która była prawie w klatce .Krew we mnie wrzała.
Ustawiłam transporter i pyszności znów ją przywabiły ,wlazła ,zostawiają zad i jedną łapę na zewnątrz,cwaniara .
Wiedziałam że ułamek sekundy za wcześnie i spalę wszystko ,zaschło mi w gardle ,chyba nawet zapomniałam oddychać ,aż bach jedną ręką wepchnęłam ,drugą zatrzasnęłam .
UFFFFFFFF.....co czułam nawet nie umiem powiedzieć.
Panu podziękowałam ,tak serioserio bo robi jednak dobrą robotę karmiąc te koty.
Wydaje mi się że mimo wszystko mimo walki kocicy z nami to nie jest kot dziki ,tylko zdziczały .
Jak znam Ewę to pewnie nie wróci na cmentarz ,ale tfuuutfuuu co by nie zapeszyć.
5 sierpnia ja znów mam wizytę u weta.
Muszę robić zęby Demi ,za miesiąc jak mi się uda Kulikuli będzie traciła zęby ..i tak po kolei .