Wczoraj wydawało się, że Wituś wraca do zdrowia, nagle jednak nóżki odmówiły mu posłuszeństwa
Chodzi, ale bardzo je oszczędza. Dotknęłam, zapiszczał, czyli coś tam jest. Całą noc spał przytulony do mnie, rano podjadł serka i poszedł do drapakowej budki do Nadii. Wydaje mi się, że ona z kolei jest już zagojona, ale jutro idę ją pokazać do lecznicy i mam nadzieję, że fartuszka już nie będzie musiała nosić.
Ranek zaczynam od podawania leków. Nadia i Wituś dostają antybiotyk, Benia lek na nadciśnienie, Pusia pronefrę, a Wituś i Lucy krople do uszu. Lucy co drugi dzień ma zakrapiane oczka, a Nadia co trzeci dzień dostaje steryd. Końca nie widać
Kocurek od Meli, Bryś ma kolegę. Pani przyznała, że popełniła błąd nie biorąc od razu dwóch kotów, że Brysiowi psie towarzystwo nie wystarcza i mały rudasek Staś zamieszkał z nimi. Śliczny jest, ma trzy miesiące. Pierwszą noc spędził w łazience, a ponieważ płakał, to Duża spała w wannie, żeby mu było raźniej
Wygląda jednak na to, że izolacja nie jest już potrzebna, zwierzaki dogadują się, a Staś nawet przytula się do pieska. Mam zdjęcia, ale poczta tak mi się muli, że nie mam nerwów i wkleję jak zacznie szybciej działać.
Zaprzyjaźniam się powolutku z moim czarnuszkiem
Wczoraj był bliziutko, wyciągnęłam rękę, aby ją powąchał, zbliżył się, ale po zastanowieniu nieco się cofnął. Odeszłam, a on od razu podszedł do miski. Rudasa nie widziałam, ale może siedział w krzakach.
W południe jadę do bezdomniaków, jak zwykle. Jadzia powinna być.