Bastet pisze:Ale numer! Maleństwo SAMO zaczęło ssać ze strzykawki!!! Pokażę Wam jutro, jeśli powtórzy ten wyczyn! Jestem w szoku!!! Ale się cieszę!!!!!
Bastusia? To super! Kciuki za wszystkie, żeby maluszki się prostowały z brzuszkami i z jedzeniem i żeby udało się trafić z leczeniem starszaków, bo faktycznie nie wygląda to fajnie ...
Bastet pisze:Lecę spać. Mam 2 godziny. Potem znów karmienie.
pewnie właśnie wstajesz...to tak, jak ja, tyle, że ja mam 50gramowego jeżyka na cycku właśnie, próbował się u znajomych w ogródkowym stawie utopić.
1. Dobrze, że już wiadomo co jest na pyszczkach kociaków. Tu mogą potwierdzić się słowa Czitki. Tosia myła maluchy- całe. Mogła językiem przenieść bakterie z pupy na pyszczki. Pytanie jak to wpłynęło na jej stan zapalny w pyszczku? Może nie ma objawów, ale czy przeszło to obojętnie... 2. Cieszę się, że będziesz we Wrocławiu. Tylko jak sobie poradzisz żeby przewieźć wszystkie koteczki? Cieszę się bo będziemy mogły się w końcu spotkać. Cieszę się, bo Tosia dostanie to na co długo musiała czekać, czyli porządek w pysiu. 3. Może brzuszek Isztar jest duży od robaczków. To potwierdzałoby duży apetyt. 4. Trzymam kciuki, aby wszystkie choroby szybko odleciały, a kociątka znalazły szybko kochające domy.
Może mi się wydaje ale mi się wydaje że Bastusi łapcie już nie takie patyczkowate, znaczy się jakby ciut ciut zgrubły. A Isia bardziej ruchliwa, widać że w lepszym stanie. Za maleństwa - Olaboga!
Zajrzałam na forum z obawą, przyznaję... i tak popatrzyłam na tytuł wątku - i kiedy zobaczyłam, że wciąż jest "dwie bidy", to uff.... A potem zobaczyłam filmik o Kici, która wróciła...
Dziewczynki kochane, tak bardzo Wam dziękuję za trzymanie kciuków i za wsparcie finansowe też! (Tu ogromne podziękowania dla Marmolady18, Maczkowej, Moli25 i Saagi!) Dodatkowo nie wiem jak Marmoladka wytrzasnęła gdzieś jeszcze odrobinę Conva i wsyłała. Bez tego bym nie mogła ratować takich maleńtasów zabiedzonych, jak Bastusia. Ona wymaga naprawdę ogromnego wysiłku i wszelkiego wsparcia medycznego i opiekuńczego. Jest jeszcze okazjonalnie na tlenie. Cały czas ogrzewana. Ożywia się. Zaraz Wam wstawię filmik poranny, jak je (jeśli ktoś nie widział). Jest jeszcze trochę ludzi obserwujących moją stronę internetową, którzy chcą wspomóc nasze dwa nowe maleństwa, dlatego jutro na mojej stronie Koci Łapci będzie link do zbiórki dla nich. Przed nami dwa miesiące mieszkania nowych dziewczynek u mnie, utrzymanie, szczepienia, odrobaczenia, wet, kiedy tylko będzie taka potrzeba. A może jak coś zostanie, to będzie na dokładkę do Tosi ząbków. Tosieńka zaniedbana ostatnio przez brak możliwości wcześniejszego wyjazdu do Wrocławia - bardzo już dokuczają te ząbki i mam wyrzuty sumienia, że ratuję malce, a moja Tosia cierpi. Zaraz zobaczycie, jak mała ciągnie z butli! Je aż miło. Niestety wraz z apetytem pojawiła się biegunka. Za dużo chyba dałam jej na raz. Ostatnio całe 5 ml. Gdy ona wcześniej głodowała. Muszę dawać mniejsze porcje, a częściej.
MB&Ofelia pisze:A maleństwa to wogóle sierotki czy matka nie miała dość pokarmu?
Według relacji babci ze wsi - kotka najpierw przyniosła jedno kocię im, i znikła. Następnego dnia przyniosła następne. I się już nie pojawiła. Bastusia od samego początku była słaba bardzo. Oni ją karmili tym krowim, to podobno "się ożywiła i było już dobrze". Kompletnie tego nie rozumiem, co ona gada. Jakie dobrze??? Jeszcze dzień... parę godzin... i by umarła. .