Witam!
Moja kotka Kitty , która ma około 5 lat zaczęła wymiotować . Wymioty są poprzedzone ślinotokiem i wtedy tak jakby w kroplach wymiotuje tz to wygląda jakby fontanna. Ma ślinotok i tak charczy , sapie ciężko oddycha, Wydarzyło się to pierwszy raz około 2 miesięcy temu. Było to w nocy wtedy myślałam , że wypiła wodę ze storczyka lub zjadła kwiatka i podałam jej wodę utlenioną żeby zwymiotowała więcej- bo trochę wymiotowała i węgiel. Mieszkamy w okolicach Rabki wiec pojechaliśmy do całodobowej kliniki Arka w Krakowie. Jak już dojeżdżaliśmy kot się zaczął czuć dobrze ale postanowiliśmy go pokazać vetowi. Dziewczyna , która tam była obejrzała ja zrobiła badanie krwi i wyszło , że kotu nic nie jest, nerki w porządku. Od tamtej pory zdażało się jej to zawsze w niedzielę . Dzisiaj znów to miała. Wzięłam ja na spacer , kocinka jest kochana i chodzi na smyczy- boje się ja puszczać samopas gdyż gdy rozpoczęliśmy remont domu mieliśmy około 20 żmij zygzakowatych a teraz zawsze jakaś przynajmniej raz w roku przepełza koło naszego domu. Już na spacerze szła opornie spuściłam ja ze smyczy i biegła za mną ale raczej wolniej i miauczała za mną - zazwyczaj korzysta z uroków drogi ale myślałam ze po prostu tak ma dzisiaj. Gdy wróciliśmy do domu zajęłam się obiadem i patrzę po 20 minutach a kitunia siedzi na wycieraczce przed łazienka i tak dyszy ciężko oddycha i zrobiła kupę obok siebie. Dodam ze 2 tygodnie temu kupiłam im żwirek nowy kukurydziany i pewnego razu zastałam kitty jak leży rozłożona przed kuweta i wcina żwirek. Jutro pojedziemy do veta na wizytę , jednak boje się bo często weterynarze bagatelizują sprawy kotów. Co to może być? Może to nerki lub chora trzustka? Proszę o poradę oraz jeżeli jest ktoś z małopolskiego to gdzie mogę jechać do dobrego veta?