Mam tak mało normalności i radości ostatnio,że wczorajsza rozmowa z domkiem Kredki była dla mnie największym szczęściem
W ostatnim tygodniu Kredzia zrobiła duży postęp. Pewnie także dzięki uspokajającym kropelkom i dyfuzorowi do kontaktu,który posłałam jej taksówką ,sama zdesperowana i w najbardziej krytycznym momencie. Koteczka leży już swobodnie na środku pokoju nie wdziera się na szafki kuchenne ,ani pod łóżko,przychodzi na śniadanie i się wdzięczy przekręcając główkę i podnosząc pupkę,tak jak tylko ona potrafi. Pani o tym mówiła wczoraj,że robi coś takiego. Znam to doskonale
,to jej umizgi i popiski
To idealny moment,w którym można ją głaskać do woli. Państwo jednak nadal się obawiają i boją kotki przestraszyć. I chyba siebie też
Nie mieli jej jeszcze na rękach
Pozwalają jej natomiast ,by wszystko szło jej tempem. Dobrze to i źle. Dla mnie,spokojnie mogliby być dużo dalej w relacjach,ale nic na siłę. Każdy ma swoje tempo widocznie,a ja raptus jestem
Najważniejsze,że Kredka szczęśliwa i całe mieszkanie tylko dla niej. Nikt nie napada,nie bije,nie zastrasza jak moje koty. I że młodzi Opiekunowie mają cierpliwość,cieszą się z ich wspólnych małych kroczków i SĄ
A! i wspólnie bawią się myszką,Kredka sama też pięnie bawi się myszką,korzysta z drapaczka. I już wcale nie płacze nocami,jak na początku. Dzięki Bogu
bo serce mi pękało.
Arcano,ogłoszenia Kredki można już zdjąć. W sobotę znów ktoś o nią dzwonił. Worek zainteresowanych się rozpruł. Szkoda,że o burasy: Małego Misia i Zająca zero zapytań
No cóż,nie są tak ładni jak Kredka,choć Zając jeszcze większy przytulak i bardziej proludzki. Ale ludzie wybierają zwykle oczami,opis i racjonalność,to nie jest mocna strona człowieka