Witam.
Dzisiaj wieczorem nasz pies zaczął szczekać koło składu drewna.
Słyszeliśmy miauczenie, na początku myśleliśmy że jakiś kot w ucieczce przed psem wszedł pomiędzy drewno i go przytrzasnęło.
Okazało się że kot który się tam znajdował obrodził w małe (jakieś 5 może 6 sztuk)
Psa wzięliśmy do domu, zrobiliśmy łatwe dojście do miejsca narodzin i mamy nadzieje że matka wyniesie młode.
Problem jest taki że pies prędzej czy później się do nich dostanie, więc nie mogą tam zostać aż same zaczną chodzić i uciekną, telefon do schroniska też odpada, ponieważ jesteśmy poddani kwarantannie.
Myśleliśmy o wystawieniu wiadra w którym się znajdują za płot (nie jest to daleko od składu drewna i matka by je na pewno znalazła, lecz w nocy ma być przymrozek, a też boimy się o to by lisy nie przyszły po młode)
Miał ktoś może podobne przeżycie? Lub ma pomysł jak pomóc małym?