Hej wszystkim,
jeśli piszę na niewłaściwym dziale to bardzo proszę o przesunięcie wątku. Czytałam wątki tarczycowe ale nie znalazłam podobnego problemu.
Moja kotka (14,5 roku, 15 skończy we wrześniu) została zdiagnozowana z nadczynnością tarczycy około 2 tygodnie temu. Poszłam do weterynarza bo od czasu do czasu wymiotowała a tak miewa jak jest przeziębiona. Okazało się, że faktycznie infekcja oraz zapalenie spojówek więc miała przez tydzień antybiotyk i krople do oczu. Wymioty ustały, przez ten tydzień nic się nie działo.
Przy okazji zrobiliśmy badania krwi bo nigdy nie miała a starsza kotka to przyda się. No i wyszła nadczynność tarczycy, T4 65,5 przy normie 30.
Dostała Thiafeline 2,5mg na dobę, zaczęłam podawać pod koniec antybiotyku i od tej pory coraz częściej ją wymiotowało. Po 2 tygodniach poszłam znów na wizytę żeby wet sprawdziła czy przeziębienie się zaleczyło bo może dalej coś nie tak. Przy okazji miała zrobione usg brzucha - wszystko ok tylko perystaltyka górnego odcinka jelita słaba więc dostała jeszcze Metoclopramidum. Co prawda do kuwety chodzi nieco częściej ale wymiotuje mi codziennie od 3 dni. Jutro jadę z nią na kroplówkę.
Apetyt przed wymiotami jej spada, dzisiaj ledwo co zjadła rano, potem już nie chciała. Zwykle po jakimś czasie po wymiotach wraca na chwile i tak w kółko.
Przed leczeniem to był całkiem normalny kot, fakt sporo jadła i trochę schudła ale kuweta była regularnie, wymioty od czasu do czasu i zachowywała się jak kot. Teraz albo jest nadaktywna i nerwowa albo śpi cały dzień.
Czy ktoś tak miał? Czy to jest normalne na początku ustalania dawki?
8 czerwca po miesiącu będzie miała kontrolne badania krwi żeby sprawdzić czy lek działa. Martwię się o nią