Witam, od kilkunastu lat pomagam kotom z mojej okolicy. Dotąd starałam się dawać sobie radę sama, jednak kryzys spowodowany koronawirusem i parę innych spraw skutkowało tym, że nic więcej już zrobić nie mogę... jak tylko prosić o wsparcie gdzie się da
Koty którymi się zajmuję mają od 3 do ok 13l. choć jeśli chodzi o te starsze to
najmniej tyle właśnie.
Wszystkie koty udało mi się
wykastrować , kilku bardzo młodym a przy tym chorym lecz przyjaznym ludziom
znaleźć domy .
Reszta daje sobie doskonale rade na otwartym wiejskim terenie i wiem że tak będzie im dobrze.
Są to koty, które dokarmiam, doglądam i w miarę potrzeb reaguję. Któryś źle wygląda- łapię i do wet.
Niestety stadko się starzeje i kłopotów przybywa z roku na rok
.
Obecnie 2 staruszki mają
przewlekłą niewydolność nerek i inne kłopoty zdrowotne ale to właśnie na pnn należy się skupić by móc darować im jeszcze trochę spokojnie pożyć. Mimo straszenia mnie ich uśpieniem widzę, że koty te mają jeszcze wolę życia a wyniki krwi po pierwszych tygodniach leczenia się poprawiają!
I jak tu im dalej nie pomagać?
Z reszty stada 2 koty są w średnim wieku, 2 jeszcze młode i 8 ok 11-letnich. Na razie póki co (odpukać) te 8 starszych nie choruje.... a przynajmniej nie wykazuje objawów jakiś chorób jak choćby tę starczą pnn
.
Kotom jak pisałam nie brak jedzonka i czystej wody. Nie rozmnażają się. Potrzebują jednak podstawowej pielęgnacji typu
odpchlenie i odświerzbienie.całe stado zmaga się z
świerzbem usznym z powodu którego niektóre nabawiły się wtórnego
zapalenia ucha z ropą od samego drapania uszek.
Pchły tak dręczą koty że jeden w tym roku ma objawy uczulenia właśnie na nie i wygryza sobie futerko.
Z obydwoma problemami jak dotąd radziłam sobie jako tako, a przynajmniej starałam się lecz pełne wyleczenie z obu pasożytów to 3 mies. terapii co przy 15 kotach gdzie
za jednego to ok 100zł to kolosalna suma, jak dla mnie. Nie zdawałam sobie sprawy, że jednorazowe zakraplanie kotów nic nie da i tak moja walka z tym robactwem od kilku lat była walką z wiatrakami...
W dodatku przypuszczam, że większość z nich potrzebuje wizyty u dentysty, choćby te kilka które dają się wziąć w miarę na ręce i zajrzeć do pyszczka.
To kolejne sumy lecące w trzycyfrowe kwoty....
Na tę chwilę marzę o tym by nie zaprzestać pomocy dwóm staruszkom z pnn, niestety leki się kończą, kroplówki też.
Moim drugim marzeniem jest by nareszcie stado odpoczęło od świerzba i pcheł.
W obecnej sytuacji proszę wszystkich o jakąkolwiek, choćby niewielką pomoc dla mruczków.
Założyłam zbiórkę na zakup leków dla 2 staruszków i wytępienie robactwa u wszystkich. Oczywiście suma na zbiórce jest kroplą w morzu potrzeb.
Ledwie myślę, że starczy na leki na miesiąc dla staruszków i na pasożyty (akcja też na miesiąc a trzeba 3 miechy z rzędu to samo zrobić) .
Nie chciałam jednak prosić o więcej bo prosić o pomoc to nic przyjemnego i łatwego, tym bardziej, że wiem iż każdy z nas jest obecnie w kłopocie...
Mimo wszystko proszę o choćby grosz na pomoc dla tych bied.
Będę wdzięczna za cokolwiek.
Jeśli ma ktoś pytania, odpowiem bez problemu