powypadkowy Karmel (zamknięty)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 11, 2020 23:02 powypadkowy Karmel (zamknięty)

Pozwolę sobie zedytować wątek z uwagi na osoby, które dotarły tu z ogłoszeń adopcyjnych.
Obecnie kot czuje się dobrze (jedynym problemem jest utykanie) jednak chciałabym, żeby potencjalny właściciel zapoznał się z całością wątku. Gdyby w przyszłości (odpukać w niemalowane) u Karmela pojawiły się problemy zdrowotne, wiedza na temat przebiegu dotychczasowego leczenia może okazać się przydatna, a wyczulenie na pewne spektrum problemów (siusianie!) pozwoli na zlikwidowanie ewentualnego problemu w zalążku, zanim przerodzi się to w coś poważniejszego.

_____________________________
1,5 roczny kot najprawdopodobniej 26/27 kwietnia został potrącony przez samochód. Znalazłam go dopiero 6 maja, następnego dnia miał zrobione prześwietlenie, diagnoza - skomplikowane złamanie miednicy...
Kot silnie kuleje, trzeba mu opróżniać pęcherz, popuszcza kupkę...

Dzisiaj był na wstępnej konsultacji u weterynarza specjalizującego się w ortopedii/neurochirurgii, rokowania po zbadaniu kota i przestudiowaniu zdjęć rentgenowskich nie są optymistyczne - kot najprawdopodobniej do końca życia będzie miał problemy z utrzymaniem & wydalaniem stolca oraz będzie musiał mieć wymasowywany mocz. Zostawiłam go w klinice, jutro będzie miał robioną tomografię, na podstawie której być może okaże się coś więcej... na dzisiaj doktor nie jest przekonany do operacji, obawia się, że może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego - kot może utracić zdolność chodzenia.

Czy znacie jakieś przypadki, gdy kot odzyskuje kontrolę nad odruchami fizjologicznymi po takim urazie? Doprecyzuję tutaj - kotek gramoli się do kuwetki, sika w niewielkich ilościach, ale pęcherz jest przepełniony i trzeba go wypróżniać. Podobnie ma się rzecz z kupką - napina się, ale wychodzą z niego 1-2 kawałki po 3-4cm. Biegunka niestety powoduje "kapanie" z kota (podałam zbyt dużo laktulozy).

Jak wygląda opieka nad takim niepełnosprawnym kotem? Na pewno są na forum jakieś osoby, które miały podobny przypadek... szukam kontaktu, chcę dowiedzieć się, na co muszę się przygotować i czy będę temu w stanie podołać.

Problemem może być to, że przeprowadzam się za granicę. Moja piątka jest od marca przygotowana do wyjazdu (paszport + chip + szczepienie przeciw wściekliźnie), biedny rudzielec nie... W tym momencie nie wiem jak się potoczy moje życie zawodowe - zakładając, że będę mieć godziny podobne do partnera, kot byłby bez nadzoru człowieka zwykle ok. 9-10 godzin dziennie... w jakichś losowych przypadkach dłużej.
Przez te kilka dni, kiedy opiekuję się kotem, nie widzę jak mógłby zostać sam na tak długo (obecnie nie pracuję, zrezygnowałąm z pracy z powodu wyjazdu, potem był COVID, dziś mamy pierwszy dzień zdjęcia lockdownu, ale jest kot i znowu się to odwleka). Kotek ma pełen pęcherz po kilku godzinach (dziś był wypróżniany u weterynarza-pierwszego-kontaktu ok. 11:00 a o 15:00 specjalista stwierdził już potrzebę wypróżnienia pęcherza). Kota i jego otoczenie bardzo często trzeba myć, zmieniać ubrudzone posłanie. Podczas 1 dnia biegunki trzeba było zrobić dwa prania (posłania kota), a podłoga była w ciągu tego dnia myta częściej niż przez ostatnie pół roku... nie wyobrażam sobie zostawić go w takim stanie samego sobie przez 10 godzin...

Doktor zaproponował mi kontakt z fundacjami, które pomogłyby znaleźć kotu właściciela, jeśli sama nie będę w stanie zapewnić mu domu. Mam wątpliwości czy takiemu kotkowi uda znaleźć się kogokolwiek... poza tym problemy, których doświadczyłaby inna osoba decydująca się na opiekę na kotem, wcale nie byłby różne od moich.

Jestem w kropce. Z jednej strony myślę, że lepiej byłoby kotkowi u mnie... z drugiej boję się, że nie podołam i jeszcze go tym skrzywdzę. Może ktoś coś podpowie?
Ostatnio edytowano Śro sie 25, 2021 9:44 przez imatotachi, łącznie edytowano 6 razy

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Wto maja 12, 2020 0:18 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Podniosę
Nie dawno był kot powypadkowy z podobnymi problemami ,może ktoś podlinkuje
Ja miałam powypadkowe ale sikaly pod siebie później w pampersy
Ciężko jest
Uszkodzona miednica jak złe się zrośnie może powodować ucisk np na jelita i problemy z wyproznianiem
Trzeba pilnować wypróżniania
Ale teraz podają różne leki
Zobaczysz co ci przepiszą
Nivalin b12miligama
Są i inne leki
Może po lekach będzie lepiej ale taki kot potrzebuje dużo uwagi

anka1515

 
Posty: 4065
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Wto maja 12, 2020 2:28 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Tutaj podobny watek i kotek sie ma coraz lepiej mimo poczatkowych czarnowidzen wetow. viewtopic.php?f=1&t=197922
Oni zawsze czarnowidza. Podobnie bylo z moim Bobim, jest tu gdzies watek na forum z przed 6 lat, po spedzeniu tygodnia w klinice gledzili mi nawet o uspieniu go (!), oczywiscie sie nie zgodzilam a kot zrobil super postepy w nastepnych 3 miesiacach i pozniej takze i w ogole byl niezwykle szczesliwym i radosnym kotkiem. Tylko akurat u niego nie bylo problemow z wydalaniem a inne. Zawsze trzeba CZASU i REHABILITACJI.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4221
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Wto maja 12, 2020 12:25 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Jeszcze popytaj o problem leczenia za granica
Z tego co czytam to trudno o dobrych wetow i leczenie poważne
I no i kasa ubezpieczenia nie wszystko pokrywają
Popytaj

anka1515

 
Posty: 4065
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pt maja 15, 2020 13:31 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Uaktualnienie z mojej strony.
Kotek przeszedł w środę operację. Prawa część miednicy została ustabilizowana, w lewej (wieloodłamkowe złamanie) porobiły się zrosty i lekarz zrezygnował z ich rozbijania (niedaleko przechodzi wiązka nerwów - istniała możliwość, że kot straciłby zdolność poruszania się). Tomograf/rezonans jednak nie był robiony, doktor powiedział, że po dodatkowych zdjęciach rentgenowskich kręgosłup wygląda świetnie, więc byłoby to niepotrzebne robienie kosztów.

Po kilku małych przedoperacyjnych sukcesach w kwestii odsikiwania kotka, wczoraj i dziś nie udało mi się z niego wycisnąć ani kropli i musiałam lecieć do pani weterynarz. Boję się weekendu, bo jeśli kotka nie uda mi się opróżnić, to najbliższego weterynarza otwartego w niedzielę mam ponad 40km. W kwestii wyjazdu do Francji dowiedziałam się z dwóch źródeł, że jest niesamowicie drogo (gorzej jest jedynie w UK). Jeden doktor rzucił, że taka operacja kosztuje ~3000 euro (? :?); dla porównania tutaj zapłaciłam za operację + pobyt w szpitalu lekko ponad 1700 pln. Lokalna weterynarz wspomniała, że ma pacjenta dojeżdżającego z Francji, bo taniej tak wychodzi. Ubezpieczenie również nie obejmie tak chorego kota. No i wyjazd w najlepszym przypadku za 5 tygodni (szczepienie minimalnie tydzień po odstawieniu antybiotyku; potem 3 tygodnie zanim szczepienie się "uprawomocni"), co dla mnie jest zbyt długim terminem (jak wspomniałam od lutego bez pracy, kotek też nadszarpnął mój budżet). Nie wiem dokładnie jak na miejscu mi się potoczy, więc lekkomyślne w mojej obecnej sytuacji byłoby branie kota.

Obawiam się, że będę musiała poszukać kotkowi domu w Polsce (chociażby tymczasowego). Dostałam namiary na kilka fundacji, ale również tu na forum chciałabym rozgłosić. Dowiozę w każde miejsce PL, kotek ma już transporter, na dniach powinna dojść klatka kennelowa (w niej powinien przebywać po operacji). Najlepiej byłoby, aby była to osoba z okolic Wrocławia lub z możliwością dojazdu (kotek ma kontrolę za miesiąc we wrocławskiej klinice), w gorszym przypadku trzeba będzie zrobić zdjęcia i przesłać do kliniki mailowo... I oczywiście ktoś ogarnięty w kwestii odsikiwania... ewentulane koszty kontroli jestem jeszcze w stanie pokryć.

O samym kotku - rudzielec z białymi rękawiczkami i koszulą, ok. 1,5 roczny. To był kotek dziko żyjący, dokarmiany (teraz bezwzględnie nie powinien wychodzić na dwór). O dziwo w domu zachowuje się dobrze i korzysta z kuwety. Tak jak wspomniałam robi siku w niewielkich ilościach, większość trzeba odcisnąć. Kupkę robi do kuwety, chyba że ma rozwolnienie, wtedy kleksuje i zdarza mu się gubić "ślimaczki". Trzeba pilnować poprawnej konsystencji, bo przy zatwardzeniu mógłby się zapchać. Kotek chodzi, silnie kulejąc, kołysząc się na boki, jest w stanie wdrapać się na niewysokie obiekty np. łóżko, kanapa. Mam nadzieję, że z uwagi na to, że z kuwety korzysta, z czasem zupełnie odzyska kontrolę nad wydalaniem (lekarz jest raczej pesymistyczny). Z zachowania straszny miziak, nie włamuje się do szaf :lol:, nieźle znosi leczenie, przy odsikiwaniu niestety uprawia gimnastykę artystyczną, spryciarz częściowo zdjął z siebie kaftanik w drodze powrotnej z kliniki (chociaż ogólnie jest nim niezainteresowany), uważa, że kołnierz to zło i jego największy wróg.

Obrazek

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Pt maja 15, 2020 14:55 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

:ok:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3709
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Pt maja 15, 2020 18:03 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Jaki cudowny, kochany kiciuś :201461 Za wspaniały domek :ok:

inezka70

 
Posty: 201
Od: Nie lip 21, 2019 12:40

Post » Sob maja 16, 2020 19:35 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Dzisiaj między 10 a 11 kolejna wizyta u weterynarza; nawet wetka miała problemy z odciśnięciem moczu - spastyczny pęcherz.
Ok. 15.00 pęcherz znów miał pełny i udało mi się go w większości opróżnić; kolejny raz próbowałam ok. 19.00 ale było znów bardzo problematycznie, może połowa poszła... Za 30 minut robię kolejne podejście. Bardzo szybko się napełnia, bardzo ciężko mi go wycisnąć, muszę włożyć w to sporo siły. Dodatkowo kot się rzuca, jest zmęczony tą sytuacją... Naprawdę boję się, że zrobię mu krzywdę (cofanie moczu do nerek czy perforacja pęcherza).
Jakieś rady dla ułatwienia procesu?
Kotek dostaje Relanium (pół tabletki 2mg), Urinoloxan; dostałam też info od wetki, że można spróbować Tamsulozynę, ale jeszcze jej nie kupiłam...


edit:
Znowu niepełne wypróżnienie... :cry:

Z rzeczy pozytywnych - kotek drugi dzień wydaje się kontrolować kupkę - nie idzie z niego po kawałku, tylko 1-2 razy dziennie robi poważne kupsko do kuwety. Przedtem były obawy, że kupka będzie wypychana przez przepełnienie jelit.

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Nie maja 17, 2020 12:32 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Kontynuując dziennik wypróżnień. Rano poszło naprawdę fajnie, dużo, chyba do pełna, albo blisko... koło 12:00 znowu kiepsko...
Między 8:00 a 12:00 diabeł zdjął kołnierz (kubrak się suszył po wypraniu) i wyjął 2 lub 3 szwy. Mam nadzieję, że mu się rany nie rozejdą. Czekam na klatkę kennelową (niestety nie dotarła przed weekendem), bo diabeł wskoczył na łóżko, które do tej pory było dla niego nieosiągalne.

Odnośnie sikania... dziś widziałam jak obrócił się na posłaniu do góry brzuchem i siknął na odległość pół metra :ryk: ale skoro i tak wszystko (łącznie ze mną) jest zasiusiane po operacji wyciskania...

Obrazek

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Nie maja 17, 2020 16:56 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Ma szczęście, że trafił na Ciebie :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 18, 2020 15:25 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Wczoraj kot mocno mnie zaskoczył. Po bezproblemowym wyciskaniu rannym, kiepskich popołudniowych, wieczorem wszedł do kuwety i zrobił wielkie siusiu :kotek:
Dziś rano również sam powędrował do kuwety i również sporo zrobił, mimo że kwadrans, może pół godziny wcześniej go wyciskałam (wygląda na to, że jestem w tym kiepska xD).

Dla odmiany po poprzednim zablokowaniu, zaczął popuszczać. Ale lepiej w tę stronę, niż jak poprzednio.

Dzisiaj dotarła klatka kennelowa i rudzielec może urzędować na balkonie. Proszę jaki ładny chłopak.
Obrazek

Wciąż szukam mu domku. Sytuacja mocno się poprawiła od pierwszego posta (zaledwie tydzień!), ale nie wiem czy się utrzyma, czy nie będzie regresu...
Ostatnio edytowano Czw cze 25, 2020 22:34 przez imatotachi, łącznie edytowano 1 raz

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Pon maja 18, 2020 16:03 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Śliczny rudzielec. Kciuki za Was!

Agwena

 
Posty: 803
Od: Sob maja 19, 2018 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 18, 2020 16:18 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Może zacznie sikać sam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 18, 2020 17:26 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Super! Będzie już siusiał sam.
Czekam na taki dzień aby mój Klakier poszedł do kuwety i nasiusiał. Trzymam kciuki za Was!
https://zrzutka.pl/fm6f8r
Pomóż Klakusiowi wrócić do zdrowia

klakier12

Avatar użytkownika
 
Posty: 94
Od: Wto lut 18, 2020 13:43
Lokalizacja: GDANSK

Post » Sob maja 23, 2020 7:18 Re: kot powypadkowy, ciężki stan, co robić...

Mam dylemat... kot ma się bardzo dobrze biorąc pod uwagę, co przeszedł. Ba, może nawet zbyt dobrze, otóż chce chodzić... a nawet robi podchody do biegania :strach:
Pozwoliłam mu kilkukrotnie przejść się po ogrodzie na smyczy (wtedy samodzielnie się odsikuje, robi kupkę, żadne laktulozy nie są potrzebne); no i jest bardziej zrelaksowany po takim spacerze. Ale z tego co czytam, powinien być unieruchomiony cały czas. Czy spokojny spacer (żadne skoki czy wspinaczki, po prostu obchód i znaczenie terenu :smokin: ) jest dopuszczalne? Próbowałam też postawić klatkę kennelową w ogrodzie, żeby miał namiastkę środowiska, do którego był przyzwyczajony. Wściekł się próbując się wydostać - prawie się udusił przy próbie przeciśnięcia się przez oczka klatki, potem wskoczył na transporter, przewrócił go, zawiesił się łapami na suficie klatki i próbował sforsować obydwa wejścia :strach: klatka wróciła na balkon, kot po spacerze nawet chętnie do niej wrócił i już leżał spokojnie... na noc oczywiście klatka trafia do pokoju; kot leży rozciągnięty na poduszce brzuchem do góry.
Na moje amatorskie oko, to mniej krzywdy zrobi sobie takim przejściem niż dzikimi wygibasami; wygląda też, że bardzo pozytywnie wpływa to na układ wydalniczy i kocią psychikę.
Nagranie ze spaceru:
https://streamable.com/8p0pyw
Jak sądzicie, można mu na to pozwolić?

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Szymkowa i 182 gości