Hej, wydaje mi się, że sporo tu osób z podobnym myśleniem.
Sama mam 6 kotów (najnowszy sprzed kilku dni ze skomplikowanym złamniem miednicy). Rodzina puka się w głowę, jak można jeździć do weterynarza z kotem (samo się zrośnie, a jak nie to trudno), wyrzuca wydawanie pieniędzy, prawie że wysyła do egzorcysty...
Ba, nieraz sama czuję, że przesadzam, że już za dużo... że w zasadzie układam sobie życie pod koty. Ale potem spojrzę na jednego czy drugiego mruczka i nie mam wątpliwości, że warto.
Najgorsze jest poczucie bezsilności i winy, kiedy widzę zaniedbanego kota, a jednak tylko dokarmiam, chociaż może powinnam zabrać na dobre... ale ile można mieć kotów.
Myślenie powoli się zmienia - jestem tego przykładem. Moje koty w wieku 7-9 lat pierwsze szczepienie miały w zeszłym roku! Nie bijcie!
Zostały przygarnięte przez nas z podwórka... pewnie nawet nie zostałyby domownikami, gdyby nie poważny koci katar. Pomoc weterynaryjna była niezbędna i tak kroczek po kroczku; wiele wizyt u weterynarza starej daty, który widząc ilość (wówczas 4 koty) + niespecjalnie wybitną sytuację finansową, ciął koszty i robił jedynie niezbędne zabiegi (leczenie, sterylizacja). Potem konieczny był bardziej "finezyjny" zabieg i trafiłam do kolejnego weterynarza... i dopiero wtedy szczepienia, książeczki, chipowanie... w między czasie zaczęłam podczytywać forum miau i przestawiłam koty na porządną karmę ze śmieciowego Whiskasa. I nie okłamujmy się, że podjęcie pracy (kotki pojawiły się w czasie, gdy studiowałam w mieście oddalonym o 400km) i regularny dochód zaważyło na tym, że koty mają lepszą opiekę.
Jest coraz więcej organizacji, dostęp do informacji jak postępować, jak pomóc, fora z doświadczonymi kociarzami
. Myślę, że to wszystko idzie w dobrym kierunku, tylko stanowczo zbyt wolno. Fajnie byłoby mieć wsparcie finansowe od państwa, jak choćby możliwość odliczenia sobie od podatku kosztów leczenia czworonoga. IMO w znacznej mierze zaniedbania pochodzą nie tylko z ludzkiej ignorancji czy znieczulicy, ale też z faktu, że przeciętny Polak, szczególnie ze wsi, nie może sobie pozwolić na wizytę u weterynarza. No i przydałaby się ściślejsza kontrola nad zwierzakami (darmowy obowiązek rejestracji wszystkich zwierząt) i kary za zaniedbanie.
A może podzielisz się, jak "uzbierałaś" swoją gromadkę?