No mnie tez korci ale ciecia budzetowe w domowym budzecie sprawily ze jakos nie chce wydawac kasy na rzeczy ktorych teraz nie potrzebuje
A kolejny ciuch to ewidentnie rzecz ktora jest mi potrzebna jak dziura w moscie. To tylko "chciejstwo"
Wiec poki co siedze na doopie. Wyleze z domu pewnie za 1-2 dni bo trzeba bedzie uzupelnic zapasy lodowkowe.
Maz dzisiaj gotowal i jestem nazarta jak bąk.
NIe przepadam za krewetami ale te mu wyszly calkiem niezle. Robi chlop postepy.
Z kaczka tak samo uczyl sie na bledach a teraz za jego kaczke dam sie pokroic. A na poczatku bylo ... a idz mi z tym. Bo ja przeciagal
Krewety dzisiaj juz mu nie najgorsze wyszly ale jeszcze lekko twardawe, ale juz nie gumowate
Jedyne krewety jakie mi zasmakowaly to jak mi M. dal kawalek skosztowac we Wloszech. Byly mieciutkie, idealne.
Ja jestem wrazliwiec jesli chodzi o konsystencje. I nawet smak mi tak nie przeszkadza w krewetach co... konsystencja.
Coco jest rybny stwor a tez nie chciala krewety. Pixior sie mogl obejsc smakiem bo on ma uczulenie na nie wiadomo co (obstawiam ze ktores owoce morza) wiec dalam sobie spokoj.
Ja zaczynam dopiero zyc. 21. Caly dzien jak zombie. O 17 skonczylam prace i poszlam spac.