Madie,super,że puszki polecą
. P.Franciszek ma już tylko suche ode mnie (jak rozmawiałam z Nim w Wielkanoc właśnie kończył suche od waanki) i musi co drugi dzień człapać do sklepu po mięso dla kotów
To dla Niego b.niebezpieczne,ale On się niczego nie obawia
. Ja za to jestem osrana z nerwów
Byle się nie zakaził,bo co z tymi kotami będzie
Nie ważne ile nie dzwoniłaś.Zadzwoń,bardzo Cię proszę. Choć na 5minut. On tak bardzo się ucieszył z mojego telefonu z życzeniami śwątecznymi,kilka razy powtarzał jak mu miło! Przez ostatnie 2lata wysyłałam kartki świąteczne,ale w tym roku nie miałam sumienia ,może jeszcze jakiegoś wirusa,by mu listonosz przyniósł z tą kartką
Umarłabym z nerwów.
Na Twój telefon też pewnie bardzo,bardzo czeka,ale sam nie zadzwoni,bo nie chce się narzucać jak kilka razy kiedyś nie odebrałaś... Zadzwoń. Będzie szczęśliwy i nie ważne dlaczego dopiero teraz się odzywasz.
Powiedz,że puszki lecą,żeby nie chodził do tego sklepu...Może Ty Mu przetłumaczysz.Na moje histeryczne tłumaczenia ,tylko z pobłażliwością się uśmiechał. Człowiek wojny,były Sybirak.Wiem,że niejedno przeszedł i się nie lęka. Ale wiem też,że większość starszych ludzi nie zdaje sobie może do końca sprawy ze zjadliwości tego wirusa i tak trudno ich przekonać,że nie są dziś bezpieczni