U mojego powoli, od listopada 2017 (wtedy go zgarnęłam z ulicy) mocznik rośnie. Teraz jest na poziomie 230 (norma do 80). Nie dawałam kroplówek, bo miał zawsze morfologię na granicy, więc bałam się anemii. Pamiętam z doświadczeń z poprzednich moich nerkowych, że one odchodziły z powodu anemii, a nie wysokiego mocznika.
Od listopada 2019 daję Porus One - adsorbent, który ma wiązać mocznik. Spektakularnych wyników działania nie zauważyłam, więc w marcu skończyłam z Porusem (również z powodu problemu z zamówieniem). Po miesiącu bez Porusa wyniki bardzo skoczyły (320), wiec pomyslałam, że moze jednak ten adsorbent działał, utrzymując mocznik na stałym (choc wysokim) poziomie. Zamówiłam na kolejne 2 miesiące, wyniki po miesiącu - 230, więc nie najgorzej (bo mnie juz teraz cieszy jak nie rośnie ...). Za 2 tygodnie kolejna kontrola i pewnie znów zamówię Porusa, bo niewiele więcej mogę zrobić.
Tydzień temu jak było bardzo ciepło, zaczęłam jednak podawać kroplówki, ale wyłącznie podskórne. Ja wiem, że podskórne niewiele dają, ale choć nawodnią kota.
Kreatynina niestety cały czas rośnie, teraz mamy poziom 6,3.
Znikot nie toleruje Azodylu ani jego zamienników (wymioty), nie toleruje Pronefry (wymioty). Dostaje Lespewet (1 duża "psia" dziennie, teraz po kroplówce dodatkowe 0,5), do tego wyłapywacze fosforu - Chitofos (duża "psia" 1x), Nefrokrill. I dostaje Lotensin.
Na szczęście kot się czuje dobrze, nie widać po nim choroby. Ma apetyt (je puszki wysokomięsne - sprawdzam zawsze poziom fosforu, teraz je Mjamjam z maxizoo), trzyma wagę (od samego początku u mnie 5,2kg), jest aktywny i dużo się bawi. Ma ok.8 lat. Nerki zniszczone nieodwracalnie, wiec cudu nie będzie
(mieszkał całe życie w bazie TIRów, wiec pewnie się podtruwał systematycznie wodą z płynami z kałuż)