Dzień bardzo emocjonujący dla mnie. A nawet trochę nocy 

Doris miała mieć sterylke ale okazało się że już ją miała. 
W lecznicy nadzwyczaj była grzeczna, choć ja już planowałam się ubierać w bezpieczny kombinezon. Nie było takiej potrzeby ha ha. 
I w związku z tym zaraz pojechała do domu, śliczna farciara. Podobno jest spokojna, oby 
 
 Oprócz Doris w swoim domu zamieszkali również bliźniacy. 
Na ogólnym więc zostali seniorzy, Bobiś i Ptys. Ciekawe czy się będą w ogóle spotykać na tej przestrzeni. 
Pokoik po Doris świecił lampą, więc nic tam nie robiłam oprócz zebrania wszystkich posłanek. 
Lola zjadła wczorajsze prawie całe, dziś miała apetyt i humor, nawet mnie podgryzala delikatnie. 
Niepokoi mnie szpitalik, a chyba dokładnie Tosia. Bardzo dużo małych sikow jakbyś Iza wczoraj w ogóle kuwet nie sprzątnęła tam (żartuję oczywiście). I jedno takie małe siku przy mnie zrobiła. Nie zachowywała się przy tym nerwowo jakby ją bolało, raczej normalnie i zakopywała. Ale tych sikow było jakby kotów było w szpitalu 10 szt. Serio. Oprócz tego 4 pawie ze śliny. I dużo rzadkich kup 

Murka nie chciała jeść ani się miziac, wcisnęła się w drapak i tam jej było najlepiej. 
Pazurek wyluzowal całkowicie, Charlie jeszcze nie do końca. Ale to super chłopaki. 
Zosia charczy, dziś nawet głośno i gorzej niż w niedzielę wg mnie. 
Doti mnie zaczepiała bez agresji. 
Wszyscy mieli apetyt oprócz seniorów. 
Jutro chce zabrać Bobi na krew w sprawie tarczycy do 4 łap. Jedzenie zabrałam.