Piekna! To znaczy wszystkieście piękne, ale ta czarnulka to w ogóle
Oj, a mnie sie wydawało, że momentami miałam trudne dokocenie... Ale tak czytam i czytam... i nie, to u mnie to praktycznie zero problemów... Chociaż pamiętam, że raz zastosowałam nawet...yyy... skropienie nowej kotki kropelkami siku od starszego... Bo on jakoś nie chciał jakiś czas jej do końca zaakceptować... No i gdzieś wyczytałam, że to też jest metoda... Nie nwiem, czy pomogło, bo nie było aż tak trudnego nastawienia na początku, to raczej ja byłam najbardziej spanikowania, bo to moje pierwsze dokocenie było. MIau