Witam,
zaczynam ten wątek bo jest mi zwyczajnie ciężko. W czwartek chwilę po 6 wstałem i nasz Mruczek nie żył. Był jeszcze ciepły, ale nie dawał już oznak życia
Kochana istota, która była z nami prawie 6 lat umarła. Wszystko przez prawdopodobnie błędną diagnozę poprzedniego weterynarza. Od dwóch miesięcy miał problemy z pęcherzem. Zatykał się i posikiwał w różne miejsca. Weterynarz stwierdził, że uwaga - PROBLEMY BEHAWIORALNE. Bo są dwa koty. Jeden kot zdominował drugiego. Była prośba o badania krwi, to stwierdził, że nie ma wskazań . . . Miesiąc póżniej znów kot się zatkał i ta sama gadka. W poniedziałek kot przestał się ogólnie wypróżniać. Zmieniliśmy weterynarza, który na początku dał mu leki na syndrom urologiczny bo było takie wskazanie. Jednak stan się nadal pogarszał. W środę zrobiliśmy badania krwi i wyszło, że miał podwyższony mocznik i fosfor. Wręcz za dużo tego było. Stwierdzono problemy z nerkami, bardzo poważne. Podano leki i kroplówki. Pani weterynarz stwierdziła, że obawia się o to, że kot może się nie obudzić
Kiedy wróciłem do domu kot już dosłownie ledwo co chodził, ale mysleliśmy, że to wina leków. Tym bardziej, że zaczynał być żywszy. Przyszedł do swojego miejsca, starał się być tam gdzie my. Miał mieć kolejne kroplówki i płukanie organizmu, ale niestety nie przeżył. Myślałem, że uda mi się go ocucić, ale kiedy wziąłem go na ręce był bezwładny i zaczął chłodnieć
Danuta latała przy nim. Starała się go "rozruszać" zaczepiała mimo, że nie żył
Jeszcze w ten sam dzień niestety zdecydowaliśmy się na pochówek. Pod wpływem chwili już o 10 był pogrzeb. Nie chcieliśmy zapamiętać go jako kota, który jest sztywny. Jakie to straszne wszystko. Po pogrzebie musiałem iść do pracy, bo praca w szkole nie pozwala na urlop na żądanie. Wieczorem znowu byliśmy na cmentarzu ze zniczami i kwiatami. Wczoraj z zabawkami. Jutro z kolejnymi. Nie chce mi się wierzyć w to wszystko. Mruczek był i go nie ma. Danuta go cały czas szuka. My chcemy ściągać już wszystkie ozdoby świąteczne. Nie możemy patrzeć na choinkę pod którą się wylegiwał. Wszystko jest takie do dupy. Dzisiaj byliśmy u rodziców gdzie był podobny kot do naszego. Pojawiły się myśli żeby go wziąć, ale boimy się tego.