OTW20- Angelek(*)... a życie musi toczy się dalej!

właśnie chciałam napisać, że jeśli to nowotwór, jeśli to FIP ( oby nie )...to niestety, ale nie można byłoby na to nic poradzić, także gdyby dał się złapać wcześniej. Dobre jest to, że obecnie ma ciepło, bezpiecznie, pełną miskę, gdy chce jeść. Dajesz mu bardzo dużo, Asia i o tym trzeba myśleć. Niestety, przy nowotworach można tylko sie wściekac na los, zycie, że takie paskudne, niewiele jesteśmy w stanie zrobić, by im skutecznie zapobiegać. I koty od urodzenia pieszczone w domu chorują na to paskudztwo, także te bardzo młode

Nic madrego nie da sie powiedziec w takiej sytuacji.
Jedynie kciuki, by udalo sie kote wyciagnac na prosta.

Asieńko.... dobrze wiesz, że było niepokojąco od początku - i w paszczy, i na śledzionie... i dobrze znasz, tak jak ja, tę drogę z kotem z nowotworem... cóż napisać? Jestem i tulę WAS.. ja też bardzo pokochałam Wedelka, bardzo.... Kciuki cały czas !!! :ok:

Mocno przytulam i trzymam kciuki, żadne słowa nie pomogą

Jestem , myślę o Was i mocno zaciskam kciuki żeby jeszcze raz się udało.

Jestem z Wami.

Mocno kciuki trzymam.

**Adopcje: 12 >>**

U nas leje. Kropcia nie przyszła na jedzenie.

Wedzik przeżył noc ale lepiej nie jest. Nawet gorzej. Bo chętnie wczoraj łykał Convę dziś się bronił. Może już napchany a może co innego ?! I zrobił siusiu do posłanka. Co NIGDY mu się nie zdarzyło. Może Furosemid zadziałał ? A może nie o to chodzi. Jestem zrozpaczona. Winnam go przetrzeć szmatką bo ubrudzony ale strasznie denerwuje się przy tym.A ja tego nie chcę. Trudno będzie brudaskiem. Mnie nie zawadza. Sam się nie ogarnia. Walczy o trwanie. Za godzinę do weta. Ogarnęłam deczko chatę i idę szykować się.

Tak analizując wszystko to jemu zaczęło się psuć od 1 stycznia. Bardzo się zestresował kanonadą wielogodzinną za oknem. Wyciepał się ze swego miejsca i skulił za drapakiem. Nie opuścił go dopóki nie uspokoiło się na dworze. Oraz kolejną i kolejną ... w nowym roku dokonywaną.

Asiu myślę o Was ciepło cały czas :ok:

Oby nie kolejna ofiara fajerwerków....

**Adopcje: 12 >>**

Jest źle. Jeszcze tli się we mnie nadzieja ale ...
Mam nadzieję ,że nie podejmując jeszcze dziś decyzji ostatecznej, nie naraziłam Wedusia na cierpienie.
Chcę dać czas lekom.
A może czas sobie?
Egoistycznie tak.
Przestał maluni jeść nawet strzykawkę.
Temperatura spadła. On co prawda zawsze ma niższą ale teraz to przesadził.
Tak się boję, że naraziłam go może na zbędne cierpienie dziś.

gusiek1 dziękuję za pomoc :1luvu: