» Pt sty 10, 2020 10:01
Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej
Wedelek źle. Choć wiem, że zawsze może być gorzej. Nie je!!!! Nie pije!!!
Martwi mnie niski stosunek a/g ale to "za stary" kot wedle wetki. Oby! Pocieszam się, że przy osłabieniu, odwodnieniu one też spadają. Dostał kroplówkę, zastrzyki, antybiotyk... Bardzo płakał przy kujkach.Bronił się. Przy jego uszkodzonej nodze trudno trzymać go bez bólu czy kuć bez niego. Dostał też peritol na tzw apetyt. Ze skutkiem marnym. Wetce nie podobał się jego oddech. Serce? Płyn w brzuszku? Może to stres ale w domu nie uspokoił się. Kupiłam dwie puszeczki rybne ale przeszły bez echa. W ogóle zwiał ode mnie i łapami walił na oślep jak tylko mu stawiałam miskę pod nosem. Dałam spokój. Dziś zawzięłam się. Zrobiłam Convę, napakowałam strzykawkę i ruszyłam do boju. O dziwo zjadł z przerwami 50 ml. Sposobem, gadanie, głaskanie, proszeniem i łzami wmusiłam w niego . Na spokojnie, z przerwami by nie zwymiotował. Wydawało mi się ,że chętnie nawet jadł. Nie czynię sobie wielkich nadziei. On ma rzuty na nowości. Chrupki RC chętnie poglamał.Ale jak kupiłam paczkę to odstawił się już. Puszeczki gumrecikowe spokojnie wcinał. Nawet sporo. Gdy przyszła dostawa już był koniec fascynacji. Szkoda bo w tej cenie felixa dla stada bym zakupiła. Kurak gotowany, surowy, wędlina, mielone, nerki, wątróbka, śmietanka... Wszystko to wczoraj (i nie tylko) otworzyłam/pokroiłam ale on tylko siedział i wąchał. akuratnie nerki szykowałam gdy on zjawił się w kuchni. Już patrzeć nie mogłam na jego niechęć do dań i skulone ciałko.
Boję się ,że w nim coś się dzieje na co wpływu nie mam. Jakaś ukryta bomba jest. On miał takie rzuty wzgardy jedzeniowej i na 'wolności" ale ogarniał się. Brzunio ma twardy. Ponoć kupal z termometra taki se był. Ale co ma mu wychodzić porządnego jak jest na płynach? Trzy dni temu normalsa walnął. Nawet pomyślałam, że jest ok mimo ,że wzdraga się od karmy. Bo by nie wyprodukował takiego zgrabnego klocka na głodniaka. Pomyślałam ,że je suche gdy nie widzę. za to widziałam jak po kuchni się kręcił i wodę/śmietankę pił. Temperatura poniżej 38. Zrobiłam mu powtórkę testów. Bo czort wie czy coś tam się nie wykluło. Pierwsze wyszły ujemne ale może ... Uff. Ujemne te także!
Mnie się płakać chce. Patrzę na niego i ocieram łzy. Podsuwam miski, pcham strzykawkę , dotykam ciałka (ono też jest inne) i łykam ślinę by gulę przepchać. Tak bym mu nieba uchyliła. Tłumaczę dziadowi, że ma już dom i miłość. Niech walczy. Nie zostawię Go i nie oddam. Kocham jak swego!
Dziś też jedziemy. Pomyśleć trzeba o wenflonie. Oby do USG.Oby zaskoczył z jedzeniem nawet ręcznienie. Janusz ma kupić gerberka. Może...

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.