zuza pisze:Udostępniłam. Przepraszam, że rzadko zagladam, jestem zalatana, zmęczona i to dlatego. Ale myślę i kciuki trzymam.
Dziękuję.
Sama też jestem wykończona mimo iż nie pracuję z racji stanu zdrowia, ale też cierpię na notoryczny brak czasu, bo ja jak coś zrobię to muszę usiąść i odpocząć (męczę się strasznie) a nikt mi w niczym nie pomaga i sama muszę swoje stado oprzątnąć, dać jeść bezdomnym, zrobić ogłoszenia kotów, a wcześniej jakieś ładne zdjęcia. Tak, wszystko sama, a kotów sporo bo razem z bezdomnymi około 35. Teraz zima idzie chyba dam sobie spokój z wystawianiem bezdomnym mokrej karmy bo one przychodzą nocą i zamarza wszystko. Sucha karma nie zamarznie a one głodne nie będą, zresztą sucha zawsze jest bo inaczej być nie może, a w piątek byłam w gminie po urzędową suchą karmę dla bezdomnych to na jakiś okres wystarczy choć to znikome ilości, ale to zawsze coś i jak nie ma to daję od kotów w domu.
Pamiętam jak córka z mężem przywieźli ze wsi od znajomego kotka (Kubisia) i jak się przeraziłam, że to trzeci kot i wtedy wydawało mi się, że to już stado
a teraz zwierza w domu masa i pomimo adopcji jest wokół ogrom nieszczęścia i wiesz, że jak zostawisz to wcześniej czy później one stracą życie.
Mam nadzieję, że teraz gdy systematycznie są kastrowane koty ( teren koło mnie i dalej) to może i mnie będzie lżej i jeszcze jakieś koty pójdą na swoje. Najgorzej gdy chorują, gdy bardzo chorują, gdy umierają...wtedy się podłamuję z żalu.