» Śro lis 20, 2019 14:08
Re: Bezdomne koty z działek. Potrzebuję porady.
Nikt do mnie nie dzwonił wczoraj czyli testy raczej negatywne. Kiedy go zostawiałam Pani która go przyjmowała powiedziała że zadzwonią jeśli będzie dodatni. Teraz trochę się obawiam skontaktować, nie chcę usłyszeć że mam go zabrać. On nie może wrócić na działki, raczej pozostałe koty muszą stamtąd zniknąć. Dzisiaj uslyszałam rozmowę z działki naprzeciwko, jestem pewna, że powiedzianą tak żebym slyszała:
- Mam dość tych kotów, znowu dwie kupy pod iglakiem! Chyba trzeba będzie trutki jakiejś kupić - powiedziane głosem starszej kobiety
Odpowiedź była niewyraźna, młodszym, również kobiecym głosem. Domyślam się że chciała uprzedzić tę starszą że jestem na sąsiedniej działce i słyszę, wskazuje mi na to odpowiedź.
- Wiem! Wiem! - to ta starsza.
Nie miała żadnych powodów mówić o tych kupach i kotach akurat przy ogrodzeniu, a tym bardziej o trutce, szczególnie, że prace które wykonywała były bardziej w głębi działki. Nie wyszłam ją skonfrontować bo jestem tchórzem, zresztą nie chciałam prowokować awantury.
Nie wiem czy naprawdę zamierza truć te koty ale pewne jest, że przeszkadzają.
Dzisiaj nie przyszedł akurat ten który być może będzie mógł dołączyć do brata w fundacji bo też jest bardzo oswojony. Szlag by trafił tę kobietę, teraz za każdym razem gdy będzie brakowało któregoś z kotów będę umierała z obawy czy nikt nie zrobił mu krzywdy.