A dziś mija rok, dokąd zamieszkał z nami Płomyczek
Moje przekochane szczęście, najgrzeczniejszy kot świata o najpiękniejszych oczach, moje słoneczko, Płomyczek promyczek. Zwany początkowo na działce Charczkiem, za co dostawałąm ciągle webralne wciry od smil.
Zaufał mi w sierpniu 2018 na działce, przychodził coraz częściej, aż w grudniu dał się złapać do transporterka. Początkowo miałam go wykastrować i odwieżć na działki. W Koterii dali mu antybiotyk ktory musiał być kontynuowany, wzięłam więc do domu i już wiedziałam że nigdzie nie odwiozę. A on wiedział, że jest w domu.
Uwielbia inne koty, cudownie wujkuje Tinoskowi; lubi ludzi, jest troszkę nieśmiały ale tylko troszkę, kocha chrupki (niestety za bardzo), no i jest kotem specjalnej troski. Po różnych próbach i kombinacjach zdecydowałyśmy z dr zrobićmu rhinoskopię i okazało się że jego charczenie to wynik bardzo silnie zwężonych nozdrzy tylnich. Nauczył się jakoś oddychać mimo to, ale trzeba to mieć na uwadze. Cgrapie, charczy jak jest pełen emocji albo zmęczony, ale tylko mu to dodaje uroku - bo jest niepowtarzalny. Ma w sobie cos takiego specjalnego, że przypomina mi Pędzelka...
Przyjechałem z tego więźnia i muszem siem najeść (17/12/2018)
I wiem, że jestem u siebie... (listopad 2019)
I jeszcze - ostatnie tygodnie na działce - kiedy wreszcie raz odważył się wejsc do domku
Kocham Cię bardzo Płomysiu i życzę ci jak najwięcej wsspólnych rocznic!